Egzotyka w ogrodzie
Kto twierdzi, że Śląsk jest ponury, szary i nudny może się mocno zawieść. W przydomowych ogrodach rozbrzmiewają trele egzotycznych ptaków, pohukiwania wielkich sów, a nawet ryki wielkich kotów. W Rydułtowach i Lyskach żyją małpy, w Raciborzu wielkie węże, a w Rybniku kuzyni geparda. Zaskoczeni? My również.
W centrum miasta również żyją dzikie zwierzęta. Rybniczanka Aneta Biegun jest właścicielką dwóch serwali afrykańskich. To kuzyni geparda. – Hodowanie takich zwierząt to ogromna odpowiedzialność i nie każdy może się tym zająć. Poza wiedzą na temat samych zwierząt, potrzebne są również odpowiednie warunki – tłumaczy właścicielka hodowli Aloona. Maddox i Sanura to jeszcze młode zwierzęta, które cały czas rosną. Dorosłe osobniki osiągają wagę około 20 kilogramów i długość półtora metra.
Urzędnicy w starostwach z uśmiechem podają segregatory z zagadkowym napisem CITES. W środku, w równych tabelkach cała menażeria. Żyje w zgodzie tylko na urzędowych kartkach. Papugi obok dzikich kotów, niewielkie małpki obok orłów. – Ojj zdziwi się pan, zdziwi. To prawdziwa księga dżungli – wzdycha urzędniczka schodząc z krzesła z opasłym tomem. Egzotyka z trzeciej półki, pozwala urzędnikom oderwać się na chwilę od nudnych przepisów. Wiedzą co to muriki szary i karakal. Nakreślony flamastrem urzędnika napis CITES na segregatorze, to nic innego jak nazwa konwencji o międzynarodowym handlu dzikimi zwierzętami i roślinami gatunków zagrożonych wyginięciem. Dokument zawiera listę gatunków, których posiadanie trzeba zgłaszać w urzędach. To co jest żmudnym obowiązkiem dla hodowcy, dla dziennikarza czystą przyjemnością. Z czym więc żyją mieszkańcy Rybnika, Wodzisławia i Raciborza?
Małpa z parteru
Jako, że Rybnik to miasto na prawach powiatu, zwierzęta rejestruje się zarówno w urzędzie miasta jak i w starostwie powiatowym. Co urzędnicy musieli w ubiegłym roku wciągać na listy? – Mamy marmozety zwyczajne. To niewielkie małpki, które rejestrowaliśmy w gminie Lyski. Jeden pan zarejestrował w ubiegłym roku aż siedem tych zwierząt – mówi Olga Polok z Referatu Ochrony Środowiska, Rolnictwa i Leśnictwa Starostwa Powiatowego w Rybniku. Na ubiegłorocznej liście jest również mieszkaniec Czerwionki, który lubuje się w hodowli ptaków drapieżnych. W ubiegłym roku zarejestrował drapieżną pustułkę. Mieszkaniec Gaszowic ma podobne hobby i ostatnio informował urzędników, że posiada sowę płomykówkę, puchacza zwyczajnego i puchacza plamistego.
Król drapieżników
Na ptaki drapieżne jest ogólny szał. Puchacza ma również mieszkaniec Radlina. Warto tu wspomnieć, że to nie niewielka sówka, a ptak uznawany za największą na świecie sowę, o rozpiętości skrzydeł dochodzących nawet do dwóch metrów. Wielki drapieżnik obok niewielkich ssaków, potrafi upolować nawet małą sarnę i jastrzębia. Rozmiarami i rozmachem dorównuje mu tylko orzeł. – Orła również rejestrowaliśmy. W ubiegłym roku, także w Radlinie – mówi Magdalena Kozielska ze Starostwa Powiatowego w Wodzisławiu Śląskim i dodaje, że większość rejestrowanych zwierząt stanowią papugi. Obok bardziej popularnych gatunków są i znane z filmów ary. W Rybniku w 2013 i 2014 roku zarejestrowano sześć okazów ary błękitnej. Na ubiegłorocznej liście urzędników z Rybnika widnieje również karakal, czyli ryś stepowy oraz muriki szary. Ta ostatnia to dość spora małpa z rejonu Ameryki Południowej. Jej mniejsza kuzynka kapucynka czubata, żyje sobie w Rydułtowach. Zarejestrowano ją w ubiegłym roku. Na liście Starostwa Powiatowego w Raciborzu spokojnie. W ostatnich latach brak małp i wielkich kotów. – Obok ptaków mamy trochę zarejestrowanych pytonów, kameleonów i żółwi – wyjaśnia Karolina Kunicka.
Szympans rozniósłby panu dom
Jak wyjaśnia Andrzej Kosiorowski z Centrum Egzotyki w Warszawie małpa małpie nierówna, szczególnie gdy idzie o wzrost. Małpą jest zarówno ważąca około 100 gram pigmejka, jak i ważący ponad dwieście kilogramów goryl. Większość dużych małp jest bardzo niebezpieczna, szczególnie dla osób nie mających doświadczenia w obcowaniu z nimi. – Są nieprawdopodobnie silne, szybkie i inteligentne, potrafią wszystkie te cechy wykorzystać tak, aby osiągnąć to, czego chcą – mówi hodowca, zajmujący się między innymi handlem mniejszymi małpkami. – Wielkie małpy człekokształtne, które mają skłonność do przyjmowania postawy wyprostowanej: szympansy, orangutany, goryle i gibony, zaliczone zostały do zwierząt niebezpiecznych i nie wolno trzymać ich w domach. W filmach wykorzystuje się tylko młode małpy, specjalnie tresowane i znajdujące się pod opieką fachowców. Zapewniam, że osoba bez dużego doświadczenia nie poradziłaby sobie nawet z takim młodym i wytresowanym zwierzęciem, a w przypadku starszego osobnika byłby on niebezpieczny nawet dla doświadczonego tresera. Pomijam tu fakt, że ceny małp człekokształtnych są horrendalne – dodaje Kosiorowski.
Cyrk w ogrodzie
Małp, o których wspomina hodowca i tak nie można by było kupić z legalnego źródła. – Jeśli ktoś jakimś cudem uzyskałby nawet pozwolenie na hodowlę takiego szympansa. Warunki, które musiałby mu zapewnić kosztowałyby miliony złotych – mówi nam Andrzej Malec, szef działu hodowlanego Śląskiego Ogrodu Zoologicznego w Chorzowie. – Takie pozwolenia otrzymują ogrody zoologiczne i np. cyrki. Choć te ostatnie coraz rzadziej. Presja ze strony społeczeństwa jest tak duża, że w cyrku coraz rzadziej można zobaczyć egzotyczne zwierzęta. Swojego czasu dużo takich zwierząt trzymano w szkole cyrkowej w Julinku. Choć z drugiej strony, ktoś tam na południu Polski hodował lwa, więc wszystko jest możliwe – zawiesza głos pracownik ZOO. O czym mowa? O biznesmenie z Podkarpacia i Simbie. Simba to lew. Dziś już całkiem spory. Zwierzę trafiło do biznesmena w 2009 roku na przechowanie. Kiedy sprawą zainteresowała się prokuratura, biznesmen, aby wybrnąć z kłopotów musiał założyć... cyrk. To formalnie pozwoliło mu starać się o pozwolenie. Od tego czasu wolny czas pochłonęło mu wymyślanie kolejnych zabezpieczeń, aby wielki kot nie wydostał się z wybiegu. Drugi lew? – Nie stać mnie – mówił dziennikarzom.
Pozwolenie nie dla każdego
Obok międzynarodowej listy CITES, istnieje jeszcze lista gatunków niebezpiecznych wprowadzona przez Ministra Środowiska. To właśnie ta lista wprowadziła obostrzenia, przez które Kowalski nie kupi szympansa. – Przepisy szczegółowo określają jakie zwierzęta można trzymać w domach po spełnieniu odpowiednich warunków – mówi nam Małgorzata Zielonka z Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Katowicach. Również przepisy określają jakie zabezpieczenia powinny być spełnione przy trzymaniu danych zwierząt. Są to różnego rodzaju podwójne ogrodzenia czy śluzy. – Z punktu widzenia środowiska ważne jest nie tylko bezpieczeństwo, ale uniemożliwienie ucieczki przedstawiciela obcego gatunku. Mogą one wyrządzić nieodwracalne szkody i zachwiać równowagę biologiczną – dodaje pracownica RDOŚ, które wydaje pozwolenia na trzymanie zwierząt niebezpiecznych i może kontrolować zabezpieczenia i warunki w jakich trzymane jest zwierzę.
Pyton na osiedlu
– Przeciętny Kowalski nie kupi szympansa, bo nie ma go gdzie kupić – uzupełnia Andrzej Malec z chorzowskiego ZOO. – Z ZOO go nie kupi, bo ogrody zoologiczne prowadzą handel między sobą. Jeśli kupi go z nielegalnego źródła, może zostać z dużym problemem, gdy zwierzę podrośnie. Nie jesteśmy w stanie przyjąć zwierzęcia z nielegalnego źródła, bo po prostu nie mamy możliwości zalegalizowania go potem. Jesteśmy zasypywani prośbami od hodowców o przyjęcie wielkich węży, które przestały się mieścić w terrariach. Barwne odmiany i krzyżówki np. pytonów nie są dla nas zbyt atrakcyjne. Potem w telewizji mówi się o wężach znalezionych w dziwnych miejscach. Nie mamy warunków, aby przyjmować kolejne okazy np. pytona siatkowego, który rośnie do 10 metrów. Kupujmy zwierzęta z legalnych źródeł, aby później nie mieć problemów – apeluje szef działu hodowlanego.
Adrian Czarnota