Piłkarze zagrali dla pogorzelców
Na stadionie w Czerwionce odbył się charytatywny mecz, w którym miejscowy zespół zmierzył się z drugoligowym KS ROW 1964 Rybnik. Pieniądze ze sprzedanych biletów przekazano na rzecz osób, które po sierpniowym pożarze familoka przy ul. Kościuszki straciły dobytek swojego życia.
– Jest to wyraz solidarności z ludźmi, którzy stracili dach nad głową. My chcemy coś dla tych osób zrobić. Gramy z atrakcyjnym rywalem, więc myślę, że powinno to zaprocentować. W sprawie tego meczu prowadziłem rozmowy z prezesem Henrykiem Frystackim oraz prezesem honorowym Grzegorzem Janikiem. Nie było z ich strony żadnego oporu i bardzo szybko doszliśmy do porozumienia – powiedział Cezary Rajca, prezes występującego na co dzień w klasie A zespołu MKS Czerwionka. Dla zawodników tego klubu spotkanie z drugoligowym KS ROW 1964 Rybnik było z pewnością sporym przeżyciem, tym bardziej, że rywale stawili się w podstawowym składzie. – Ja zawsze jestem otwarty na różnego rodzaju akcje charytatywne. Inicjatywa wyszła ze strony klubu z Czerwionki, a my podjęliśmy to działanie i nasi chłopcy też chcieli w tym meczu zagrać. Celem nadrzędnym jest oczywiście pomoc poszkodowanym w pożarze. I nawet jeśli nie uzbieramy setek tysięcy złotych, to na pewno jakaś kwota wpłynie na konto potrzebujących i to jest sukces dzisiejszego dnia – komentował obecny na meczu Grzegorz Janik, honorowy prezes rybnickiego klubu. Na spotkaniu zjawiły się również osoby, na rzecz których to wydarzenie było organizowane, a więc poszkodowani podczas sierpniowego pożaru. – To był dla nas tragiczny dzień, bo spalił się nasz familok i można powiedzieć, że zostaliśmy bezdomni. Z przerażeniem patrzeliśmy, jak płonie nasz dom, a dobytek tonie w wodzie. Ja mieszkam teraz u córki, gdzie mam jeden pokój. Patrzę jednak w przyszłość z nadzieją, że niebawem wrócimy na swoje miejsce. Mieliśmy zapewnienia, że stanie się to do 15 grudnia. Wiadomo jednak, że pieniądze nie płyną z nieba. Na szczęście wielu ludzi stara się nam pomóc. Dodaje nam to otuchy, bo czujemy, że nie jesteśmy sami, że ktoś się o nas troszczy – cieszyła się Tania Szczyrbowska. – Kiedy tego dnia przyjechałam na miejsce, to zdążyłam zobaczyć, jak pali się dach i jak z mieszkania wylatują meble. Później już nic nie pamiętam, bo byłam w szoku. Spędziłam tam całe dzieciństwo, a teraz wychowywały się tam również moje dzieci. To co się stało, to duże nieszczęście. Prowadzone są teraz różne zbiórki charytatywne. Mam nadzieję, że dzięki ludziom, którzy to organizują, my, lokatorzy, szybko wrócimy do swoich mieszkań – dodała Patrycja Kania. Podczas meczu charytatywnego pomiędzy MKS Czerwionka i KS ROW 1964 Rybnik zebrano łącznie 2108 złotych. Na tą kwotę składają się wpływy z biletów oraz z licytacji piłki, którą podpisali wszyscy uczestnicy spotkania. Z dziennikarskiego obowiązku dodajmy, że rywalizacja zakończyła się remisem 1 do 1.
(kp)