Raków za silny, KS ROW przegrał w Częstochowie
PIŁKA NOŻNA – II liga
W meczu 13. kolejki drugiej ligi piłkarze KS ROW 1964 Rybnik przegrali na wyjeździe z Rakowem Częstochowa 0 do 2. Zwycięstwo gospodarzy mogło być jeszcze bardziej okazałe, ale w 9. minucie spotkania Patryk Procek obronił rzut karny wykonywany przez Rafała Figiela.
Podopieczni trenera Dietmara Brehmera zagrali w Częstochowie niezłe zawody i pokazali, że kryzys formy, jaki towarzyszył im od początku sezonu, mają już chyba za sobą. Marne to jednak pocieszenie, bo dobra momentami gra nie wystarczyła, by wydrzeć faworyzowanemu Rakowowi choćby punkt. Już w 8. minucie meczu doskonałą szansę do objęcia prowadzenia mieli gospodarze, bo piłkę w swoim polu karnym ręką zagrał Marek Krotofil, a sędzia wskazał na „jedenastkę”. Rafał Figiel przegrał jednak pojedynek z Patrykiem Prockiem, który zdołał obronić strzał rywala. Niestety, chwilę później miejscowi i tak cieszyli się z gola. Raków krótko rozegrał rzut rożny, a piłkę w pole karne dośrodkowywał Figiel. Futbolówka trafiła do Wojciecha Okińczyca, który uderzeniem głową otworzył wynik. Kwadrans później ROW mógł doprowadzić do wyrównania, ale groźny strzał z dystansu powracającego po kontuzji Michała Płonki był minimalnie niecelny. W pierwszej połowie to jednak Raków był zespołem przeważającym, choć zarówno pod jedną, jak i pod drugą bramką groźnych akcji było jak na lekarstwo. Po zmianie stron do bardziej zdecydowanych ataków ruszyli rybniczanie. Goście często przebywali z piłką na połowie rywala, ale pomimo optycznej przewagi i kilku ładnych akcji, nie byli w stanie wypracować sobie klarownych okazji. Kiedy zaś udało się już wykończyć sytuację strzałem, na posterunku był Mateusz Kos. Na kilka minut przed końcem spotkania decydujący cios zadali gospodarze. Błażej Cyfert posłał daleką piłkę do Petera Hofericy. Słowak zauważył, że Patryk Procek stoi wysunięty kilka metrów przed bramkę i zdecydował się na sprytny lob, po którym piłka wpadła do siatki. Do końca spotkania wynik nie uległ już zmianie i Raków Częstochowa pokonał przed własną publicznością KS ROW 1964 Rybnik 2 do 0. Na podopiecznych Dietmara Brehmera czeka teraz kolejne trudne zadanie. Już w najbliższy piątek o godzinie 18:00 rybniczanie zagrają przed własną publicznością z liderem tabeli, Stalą Mielec.
(kp)
Raków Częstochowa - ROW 1964 Rybnik 2:0
Bramki: Wojciech Okińczyc (10.), Peter Hoferica (87.)
Raków: Mateusz Kos - Adam Waszkiewicz, Adrian Klepczyński, Błażej Cyfert, Łukasz Góra, Kacper Łazaj (46. Dominik Bronisławski), Rafał Figiel (67. Peter Hoferica), Łukasz Kmieć, Dawid Kamiński (90. Damian Warchoł), Piotr Malinowski, Wojciech Okińczyc (72. Maksym Kowal).
ROW 1964: Patryk Procek - Marcin Grolik, Szymon Jary, Marek Krotofil, Dawid Gojny, Paweł Mandrysz (67. Sebastian Siwek), Gabriel Nowak, Mariusz Muszalik, Michał Płonka (81. Paweł Jaroszewski), Szymon Popiela, Marek Gładkowski (59. Patryk Dudziński).
Po meczu powiedział:
Dietmar Brehmer, trener KS ROW 1964 Rybnik
Pierwsza bramka ułożyła pierwszą połowę meczu. Absolutny brak koncentracji po obronionym rzucie karnym. Piłka wychodzi na rzut rożny i nie powinniśmy tracić gola w takim momencie. To powinien być dla nas pozytywny impuls, a niestety tak się nie stało. Ta część meczu była w naszym wykonaniu średnia. W drugiej połowie zdominowaliśmy spotkanie, niestety zabrakło nam skuteczności. Zaryzykowaliśmy zmianą ustawienia, przeszliśmy na trójkę obrońców. To ryzyko nam się nie opłaciło, bo straciliśmy drugą bramkę, która uspokoiła już ten mecz. Po tym ciosie nie byliśmy w stanie się już podnieść.