Pomagają w patrolach, tropią przestępców, szukają zaginionych
Jedne pomagają w patrolach, inne tropią potencjalnych przestępców czy szukają zaginionych. Jeszcze inne mają za zadanie namierzać narkotyki lub ładunki wybuchowe. Psy policyjne, bo o nich mowa, to bardzo ważni „funkcjonariusze” w każdej większej jednostce policji, również tej rybnickiej.
Psy do zadań specjalnych
W Komendzie Miejskiej Policji w Rybniku do dyspozycji funkcjonariuszy są aktualnie cztery służbowe czworonogi. Wśród nich są dwa psy patrolowo tropiące, jeden do wyszukiwania zapachów materiałów wybuchowych i jeden tropiący. – Ten ostatni to taka nowość. Psy tropiące zostały odsunięte od służby w latach dziewięćdziesiątych, ponieważ czerpiąc ze stylu angielskiego, wprowadzono psy patrolowo tropiące. Różnica jest taka, że psy patrolowo tropiące są używane do służby codziennej i jest ich w policji najwięcej. To psy, które potrafią tropić ślad, przyłożyć nos do podłoża i podążać za zapachem, który ktoś pozostawił. Dodatkowo, można je jeszcze wykorzystywać jako środek przymusu. Te psy są uczone, by bronić swojego przewodnika, by rzucić się do pościgu za danym osobnikiem i doprowadzić do jego obezwładnienia. Pies tropiący jest zaś o tyle fajny, że poza podejmowaniem zapachu i tropieniem śladów pozostawionych przez osobę w miejscu zdarzenia, włamania czy zaginięcia, jest też bardzo przydatny chociażby w przeszukiwaniu terenu. Powiedzmy, że jakaś małoletnia osoba zgubiła się w lesie. W tej sytuacji taki pies zostaje puszczony luzem i może swobodnie pracować. Pies wyszukuje wtedy zapach nawiewany nie tylko „dolnym” wiatrem, przy samej ziemi, ale również tak zwanym wiatrem „górnym”. Taki pies nie jest uczony agresji, także puszczenie go wolno podczas poszukiwań jest zupełnie bezpieczne. Ma natomiast za zadanie zaznaczyć szczekaniem każdą żywą osobę spotkaną w terenie. Jeśli będzie to na przykład jakiś grzybiarz, czy osoba spacerująca, to również zostanie obszczekana. Przewodnik jest jednak na tyle blisko, że ma z psem kontakt wzrokowy lub przynajmniej słyszy szczekanie i jest w stanie podejść i zobaczyć, czy została odnaleziona osoba poszukiwana, czy też nie – wyjaśnia aspirant Aleksander Ochal, który w rybnickiej komendzie zajmuje się pracą z psami.
Owczarki i...mieszaniec
W skład rybnickich, czworonożnych stróżów prawa, wchodzą dwa owczarki niemieckie, owczarek belgijski oraz...mieszaniec. – Pies musi wyglądać, mieć odpowiednią wielkość, ale nie ma wymogu, by był rasowy – tłumaczy Aleksander Ochal, który dodaje, że aktualnie komendy cierpią na niedobór psów policyjnych. – Nasza policja nie płaci zbyt wiele hodowcom za dobre okazy. A żeby pies nadawał się do policyjnego szkolenia, musi być przede wszystkim zdrowy oraz musi mieć warunki i naturalne predyspozycje. Najtrudniej jest zakupić psy, które nadają się na kurs patrolowo tropiący. Całe szkolenie opiera się na aporcie, pies nieustannie musi gonić za piłeczką i ma zrobić wszystko, żeby ją zdobyć. Oprócz tego taki pies patrolowy musi być jeszcze odważny, nie może się bać ludzi, strzałów z broni, musi tolerować kaganiec i chcieć atakować człowieka, gdy zostanie mu wydana odpowiednia komenda. Do spełnienia jest zatem bardzo wiele kryteriów. W tej chwili polska policja płaci za „surowego” psa, który nadaje się do tresury patrolowo tropiącej, około sześć tysięcy złotych. Dużo więcej płaci zachód , dlatego też hodowcy przygotowujący młode psy do egzaminów policyjnych wolą handlować z zagranicą – przyznaje policjant. A na czym najczęściej polega praca czworonogów w służbie policji? – Spektakularnych akcji zazwyczaj nie ma, ale pozytywnie wpływa sama obecność psa. Jeżeli ktoś przed nami ucieka, a policjant krzyknie: stój, bo użyję psa, to zdecydowana większość ludzi już wie, że nie ma szans, by uciec przed takim czworonogiem. Aczkolwiek, kilka razy parę osób próbowało uciekać i wtedy pies sobie poradził. Ja jestem przewodnikiem od 2004 roku, ale na szczęście nigdy jeszcze nie użyłem psa bez kagańca. Zazwyczaj wystarczy, że podbiegnie, ewentualnie przewróci osobę, wykorzystując swoją wagę i pęd. Tym samym obezwładnia napastnika, mimo, że jest pozbawiony swojej najpotężniejszej broni, czyli zębów – mówi aspirant Ochal.
Komenda jak dom
Gdzie znajdują się policyjne psy, kiedy nie pracują? Możliwości są dwie. – Mamy w komendzie bazę kojcową, która w tej chwili jest remontowana. Dysponujemy jedenastoma kojcami i większość psów znajduje się właśnie tutaj. Ja osobiście mam zgodę na trzymanie psa w domu. Przewodnik, jeśli posiada odpowiednie możliwości i warunki do trzymania psa, to za zgodą komendanta komendy wojewódzkiej może jak najbardziej mieć go w domu – wyjaśnia policjant. Dla mundurowych psy policyjne są jak członkowie rodziny. Przepisach mówią jednak coś innego. – W przepisach policyjnych pies traktowany jest jak pałka, a więc środek przymusu bezpośredniego. Jest to przedmiot. Przykre, ale prawdziwe. No ale dla nas to są ukochane stworzenia, nasi przyjaciele. Ja zakupiłem kiedyś psa, którego udało mi się wcielić do policji. Mam go od małego szczeniaka, więc dobrze zna moje dzieci i całą rodzinę – przekonuje aspirant Ochal. Pies, który skończy dziewięć lat, może odejść na „emeryturę”, ale nie musi. – Są psy, które mają dziesięć, jedenaście lat i wciąż są na tyle zdrowe i sprawne, że nadal służą. Młode psy dostają atest na dwa lata, starsze, według nowych przepisów, muszą być atestowane co pół roku. Atest to egzamin. Przewodnik podchodzi z psem i pod okiem instruktora z Zakładu Kynologii Policyjnej z Sułkowic, musi wykonać wszystkie rodzaje ćwiczeń, począwszy od posłuszeństwa, poprzez tropienie i ćwiczenia obronne, na pościgu z kagańcem i bez kagańca skończywszy. Każdy pies musi sobie z czymś takim poradzić – przytacza przepisy Aleksander Ochal. A co się dzieje z czworonogami, które nie są już zdolne do pracy? W naszej komendzie nie ma z tym żadnego problemu, bo prawie wszyscy przewodnicy biorą psy do siebie. A jeśli warunki na to nie pozwalają, to pies zostaje w komendzie, ponieważ jest wystarczająca liczba kojców. My wtedy takim psem się zajmujemy. Te czworonogi, pracując tu przez tyle lat, mają się u nas najlepiej. Wzięcie ich do obcego domu może wiązać się z problemami z przystosowaniem – podsumowuje aspirant Ochal, który przyznaje, że dzięki pracy z policyjnymi psami, spełnia się zawodowo w stu procentach.
Kuba Pochwyt