Modele zdalnie sterowane, czyli zabawa dla odpowiedzialnych
– Staramy się uświadamiać naszym klientom, że zdecydowana większość modeli to nie zabawki. Czasem słyszę, że osoby, które się w to bawią to duże dzieci. Ale to nie tak. Niektóre zdalnie sterowane samochody mogą się rozpędzić do 130 kilometrów na godzinę w ciągu 3 sekund. A to już są konkretne szybkości – mówi Marcin Zimoń, właściciel firmy RC Stery.
Hobby przekute w biznes
Wydaje się, że rynek zdalnie sterowanych modeli przeżywa obecnie w naszym kraju prawdziwy rozkwit. Przykładem na to jest Marcin Zimoń, który w Rybniku prowadzi m.in. sklep z tego typu asortymentem. – To mój syn spowodował, że zaczęliśmy się bawić modelami, głównie samochodowymi. Ja poszedłem dalej i poszerzyłem to zainteresowanie m.in. o modele latające, czyli drony. Właśnie w taki sposób rozpoczynaliśmy swoją działalność. Był rok 2014 – wyjaśnia szef firmy RC Stery, w którego sklepie można znaleźć przeróżne modele, od najbardziej popularnych dronów, poprzez samoloty, helikoptery, samochody, a nawet czołgi. Marcin Zimoń nie ogranicza się jednak tylko do handlu i co jakiś czas organizuje na specjalnie przygotowanym torze zawody dla właścicieli pojazdów na zdalne sterowanie. – Od września do marca organizujemy u nas takie zawody jak drift session dla samochodów RC, zaś w okresie letnim zawody offroadowe na torze w Wodzisławiu. Na każdej imprezie pojawia się kilkadziesiąt załóg – wyjaśnia.
Królują modele latające
Jeśli chodzi o modele zdalnie sterowane, to w ostatnim czasie największym zainteresowaniem cieszą się drony. – Dla nas najważniejszy jest klient. Jeśli ktoś przychodzi do nas i chce kupić profesjonalnego drona, z GPSami, konkretną kamerą zawieszoną na gimballu czy stabilizacji, to najpierw pytamy klienta, czy kiedykolwiek takim dronem latał. Bo jeśli ktoś chce mieć taki profesjonalny sprzęt, to powinien choć w pewnym stopniu mieć wcześniej styczność przynajmniej z dronem rekreacyjnym. Bo uderzyć gdzieś i zepsuć to żaden problem. Dlatego my na początku polecamy klientom drony rekreacyjne, za 200-300 złotych. Chodzi o to, by najpierw nauczyć się latać, a później kupić droższy, profesjonalny sprzęt. To tak, jakbyśmy się przesiedli z malucha do mercedesa. Różnica jest ogromna – porównuje Marcin Zimoń i dodaje, że ceny profesjonalnych modeli dronów zaczynają się od 4 tysięcy złotych, choć oczywiście można pójść dalej i kupić takiego za około 40 tysięcy. – Takie sprzęty również mamy w swojej ofercie i są klienci, którzy je kupują. Szczególnie, jeżeli ktoś prowadzi działalność i chce wykonywać zdjęcia czy filmy z lotu ptaka w perfekcyjnej jakości – tłumaczy właściciel firmy RC Stery.
To dopiero początek
– Nie jestem w stanie przewidzieć, jak technologia pójdzie do przodu i co ludzie wymyślą. Jednak każdego roku wychodzą jakieś nowości i cały czas dzieje się coś ciekawego. Dziś na topie są drony, za jakiś czas mogą to być inne statki powietrzne lub na przykład łodzie – odpowiada Marcin Zimoń, pytany o to, jak może wyglądać rynek modeli latających w przyszłości. – Wiem jedno. Jeśli chodzi o branżę RC, to w Polsce ona jeszcze kuleje – dodaje. Aktualnie producenci skupiają się na tym, by ulepszać ten sprzęt, który cieszy się największym zainteresowaniem klientów. Dlatego też obecnie możliwe jest zaopatrzenie się w drony, naszpikowane ciekawostkami i nowinkami technicznymi. – Nowością z tego roku jest dron, którym można sobie polatać w lesie, bez obaw o wypadek. Urządzenie jest bowiem wyposażone w specjalne czujniki. Posiada także funkcje dodatkowe, jak „follow me”, czyli „podążaj za mną”. Ustawiamy drona na wysokości np. 50 metrów, jedziemy na rowerze, a dron, jak na sznurku, leci za nami. Poza tym posiada oczywiście wszystkie inne niezbędne funkcje – wylicza szef RC Stery, który uważa, że modele zdalnie sterowane mogą stanowić doskonały prezent, choćby w przypadku zbliżających się imprez komunijnych. – Dla ośmioletniego dziecka polecałbym takiego podstawowego drona z kamerką. To fajna zabawka, przy czym niedroga, bo kosztuje kilkaset złotych. Należy jednak zwrócić uwagę na to, by w miejscu, gdzie zaopatrujemy się w sprzęt, był serwis. Bo kupić model to żaden problem. Gorzej, kiedy coś się zepsuje, np. elektronika lub silnik – podsumowuje Marcin Zimoń.
(kp)