Dziennikarz z Kornowaca wypłynął na szerokie wody Krakowa
Urodził się w 1989 roku. Dziennikarstwem zajął się wyjątkowo późno, ale w ostatnich latach poczynił szybkie postępy. Michał Knura, który zaczynał w „Nowinach Raciborskich”, przez długie lata mieszkał w Kornowacu, a od dziewięciu przebywa w Krakowie. Z wyróżniającym się tam dziennikarzem sportowym rozmawiał Maciej Kozina.
– Kiedyś wspomniałeś, że dziennikarstwo w twoim życiu, to przypadek na który złożyło się kilka czynników...
– Do skończenia trzeciej klasy szkoły podstawowej mieszkałem w Krzyżkowicach, dzielnicy Pszowa. Później przeprowadziliśmy się z rodziną do Kornowaca. Dopiero wtedy zacząłem zauważać jakiekolwiek zainteresowanie piłką nożną jeżeli chodzi o rekreacyjne granie i zainteresowanie meczami w telewizji. Pamiętam czasy podstawówki, kiedy koledzy mówili w szkole o jakichś „Niebieskich” (potoczne określenie Ruchu Chorzów – przyp. red.), a ja nie wiedziałem, o co chodzi. Zwrot o 180 stopni nastąpił, gdy zostałem ministrantem w Pogrzebieniu, a gdy byłem już nieco starszy, zacząłem działać jako wolontariusz – opiekun w przyparafialnym klubie SALOS (Salezjańska Organizacja Sportowa). Jeżeli chodzi o dziennikarstwo, to była gazetka szkolna w gimnazjum, ale nieszczególnie się tam udzielałem. Pierwsze kroki stawiałem w „Nowinach”. Najpierw byłem na praktykach, później współpracowałem z działem sportowym podczas wakacji. Czasem jechało się na mecz do Wojnowic, innym razem za Rybnik czy Wodzisław, gdzie pierwszy raz w życiu się pojawiłem. Jednak to nie relacja po meczu jako pierwsza pojawiła się w gazecie, a artykuł o remoncie kapliczki w Kornowacu. Drugi materiał dotyczył lombardu w Raciborzu.
– A więc zajawkę na dziennikarstwo złapałeś jeszcze w szkole średniej?
– W I Liceum Ogólnokształcącym w Raciborzu, którego jestem absolwentem, trzeba było podjąć decyzję co dalej. Zastanawiałem się nad historią, ale ostatecznie wybrałem dziennikarstwo na Uniwersytecie Papieskim Jana Pawła II. Po latach raczej nie wybrałbym tego kierunku jeszcze raz. Dziennikarstwa nie da się jednak nauczyć na wykładach. Najważniejsza jest praktyka, nawiązanie kontaktów, spotkanie z drugim człowiekiem. W trakcie studiów pisałem dla różnych portali, ale nie było z tego wielkich pieniędzy. Tak to mniej więcej się zaczęło i jakoś się kręci.
Po co wyciągasz artykuł z 2017?
To mój sąsiad trzymaj się Michał tylko tak dalej