Dziennikarz z Kornowaca wypłynął na szerokie wody Krakowa
Urodził się w 1989 roku. Dziennikarstwem zajął się wyjątkowo późno, ale w ostatnich latach poczynił szybkie postępy. Michał Knura, który zaczynał w „Nowinach Raciborskich”, przez długie lata mieszkał w Kornowacu, a od dziewięciu przebywa w Krakowie. Z wyróżniającym się tam dziennikarzem sportowym rozmawiał Maciej Kozina.
- LoveKraków.pl, czyli kochasz Kraków?
Tak, od dawna. Jestem tu na stałe od 2008 roku, choć o Śląsku nie zapomniałem i dwa razy w miesiącu staram się odwiedzać rodzinę. Jako ministrant bardzo często odwiedzałem Kraków. Miasto nie było mi obce i pewnie dlatego oczywistym było, że chciałem się tu rozwijać.
- Kiedy poczułeś, że to jest prawdziwe dziennikarstwo? Czy to były wspominane artykuły na głównej stronie Gazety Wyborczej?
- Można tak powiedzieć, bo trafiasz do wielu odbiorców, twój tekst czytają w Krakowie, Białymstoku i Wrocławiu. Myślę jednak, że na poważnie zaczęło się już w Sporcie Śląskim. Mieliśmy naprawdę fajny zespół, każdy gdzieś teraz pracuje. Razem ze mną w redakcji był m.in. Michał Trela, dziś dziennikarz m.in. Przeglądu Sportowego, jeden z kolegów jest dziś rzecznikiem jednego z klubów ekstraklasy, inny pracuje w marketingu.
– Wywiad z jaką osobistością ze świata sportu zapadł ci najbardziej w pamięci?
– Dużym wydarzeniem dla mnie był wywiad z Adamem Małyszem jeszcze za czasów Sportu Śląskiego. Był to mój idol, Małyszomania dotknęła całe nasze środowisko. W szkole, na podwórku w zimie mówiło się tylko o nim.
– Na co dzień nie rozmawia się z takimi osobistościami...
– Zgadza się, aczkolwiek przy bliższym poznaniu okazuje się, że wszystkie gwiazdy, to tacy sami ludzie jak my. Mam dość dobry kontakt m.in. z Jurkiem Dudkiem i jeśli potrzeba jakiejś pomocy, to pomaga. Z większością sportowców można mieć fajny kontakt, jak np. z byłym piłkarzem Wisły Kraków – Richardem Guzmicsem. Węgier, mimo że gra teraz lidze chińskiej, to często pisze do mnie i pyta co słychać w Krakowie. To są tacy sami ludzie jak my, ale to poprzez telewizję i inne media wydaje się, że są nieosiągalni. Miło było mi, gdy w Wiśle pracował pochodzący z Lubomi Franciszek Smuda, a w Cracovii grał raciborzanin Łukasz Zejdler.
Po co wyciągasz artykuł z 2017?
To mój sąsiad trzymaj się Michał tylko tak dalej