Dziennikarz z Kornowaca wypłynął na szerokie wody Krakowa
Urodził się w 1989 roku. Dziennikarstwem zajął się wyjątkowo późno, ale w ostatnich latach poczynił szybkie postępy. Michał Knura, który zaczynał w „Nowinach Raciborskich”, przez długie lata mieszkał w Kornowacu, a od dziewięciu przebywa w Krakowie. Z wyróżniającym się tam dziennikarzem sportowym rozmawiał Maciej Kozina.
– Jak odbierasz krytykę? Ostatnio ponownie zasłynąłeś na Twitterze z wymiany zdań z reprezentantem Polski Krzysztofem Mączyńskim, byłym już piłkarzem Wisły. Napisałeś artykuł o tym, że zawodnik przejdzie do Legii, za co sam Mączyński Cię skrytykował, bo prosił o pisanie prawdy...
– Prosił o pisanie prawdy, ale nigdy nie powiedział, co jest nieprawdą. Sugerował, że jego kosztem chcę błysnąć. Wyszło na moje, bo przeniósł się z Wisły Kraków do Legii Warszawa, a ja przedstawiłem kulisy jego odejścia. Generalnie się piłkarzowi nie dziwię, że odszedł z Wisły. Klub na nim zarobił, a on zrobił krok do przodu pod względem finansowym i sportowym. Nie miałem również powodu, żeby być do niego wrogo nastawionym. Swego czasu, jak Adam Nawałka powoływał go do reprezentacji i
pojawiały się krytyczne głosy, to go broniłem. Jakby ktoś dobrze przekopał mojego Twittera, to by to znalazł. Jedyny zarzut jaki mogę mieć to, że grał kibicom na emocjach, a dla mnie kibic równa się emocje. Gdyby we właściwszy sposób korzystał z mediów społecznościowych, nie byłoby tyle szumu. Niepotrzebnie składał deklaracje. Teraz dalej brnie i składa kolejne, że nigdy nie zagra w Cracovii i do Wisły już nie wróci. Po co? Piłka nie takie rzeczy widzała. Wyobraźmy sobie taką sytuację, że obecny selekcjoner kadry Adam Nawałka po MŚ w Rosji zostaje trenerem Cracovii i bierze ze sobą Mączyńskiego, którego wypromował. Dziś nierealne, ale jutro? Czasem warto ugryźć się w język.
– Wracając do krytki. Trudniej jest ją znieść w dużym mieście?
– Krytyka jest zawsze, ale najgorszy jest hejt. Miałem z tym do czynienia w „Gazecie Wyborczej”, bo wiadomo jaki jest stosunek części społeczeństwa do tej gazety. Skoro piszę do GW, to od razu muszę popierać KOD, jestem zły, nie lubię Jarosława Kaczyńskiego itd. Byłem z daleka od polityki i na szczęście nie musiałem o niej pisać. Pracowałem w GW, mimo że z linią polityczną tej gazety zupełnie się nie zgadzam. Nikt też nie interesował się tam moimi poglądami. Ludzie żyją jednak pewnymi stereotypami i jak się ze mną nie zgadzają, to przeszłość w Wyborczej potrafią wyciągnąć. Najbardziej podoba mi się teks „Chłop z Wyborczej wyjdzie, ale Wyborcza z chłopa nigdy” (śmiech). Jako społeczeństwo zbyt szybko przyszywamy innym łatki. I jest to również grzech nas, dziennikarzy. Na krytykę trzeba być odpornym i robić swoje. Wszystkich nigdy nie zadowolisz. Wiele z moich siwych już włosów na pewno wzięło się z pracy i emocji z nią związanych, bo niektóre rzeczy mocno przeżywam. Nie zamieniłbym jednak mojej pracy na inną.
Po co wyciągasz artykuł z 2017?
To mój sąsiad trzymaj się Michał tylko tak dalej