Dziennikarz z Kornowaca wypłynął na szerokie wody Krakowa
Urodził się w 1989 roku. Dziennikarstwem zajął się wyjątkowo późno, ale w ostatnich latach poczynił szybkie postępy. Michał Knura, który zaczynał w „Nowinach Raciborskich”, przez długie lata mieszkał w Kornowacu, a od dziewięciu przebywa w Krakowie. Z wyróżniającym się tam dziennikarzem sportowym rozmawiał Maciej Kozina.
– To brzmi jak składanie deklaracji przez Mączyńskiego...
– Tak, ale nigdy nie powiem, że nie będę „grał” w innej redakcji.
- Jest Ci tutaj dobrze i chciałbyś kontynuować?
- Owszem, aczkolwiek gdyby ktoś z Raciborza zaproponował mi pracę w mediach, to poważnie bym się zastanowił nad powrotem. Po pierwsze dziennikarstwo, to nie jest finansowe eldorado, a życie w Krakowie do tanich nie należy, a po drugiej miałbym bliżej do rodziny. Na razie jednak nigdzie nie wybieram. No, może w sierpniu na urlop.
- Czujesz się coraz bardziej rozpoznawalną postacią w krakowskim dziennikarstwie?
Można to odczuć po zainteresowaniu kontami na portalach społecznościowych, które zdecydowałem się prowadzić. Śmieje się, że mam dwa razy więcej obserwujących na Twitterze niż Kornowac mieszkańców. Nie uważam się za dziennikarską gwiazdę. Ba, nawet by mnie to męczyło. W zawodzie jest wielu bardziej zdolnych i lepszych ode mnie. Jeżeli miałbym się określić, to jestem raczej solidnym rzemieślnikiem, a nie artystą.
- Gdzie widzisz siebie za pięć lat?
- Przede wszystkim chciałbym, aby praca nigdy mnie nie nudziła. Wiem, że przejście z medium większego do mniejszego nie oznacza kroku wstecz. Pokazało to moje przejście z Gazety Wyborczej do LoveKraków.pl. Jeżeli portal nadal ma się rozwijać jak dotychczas, to widziałbym się tu także za pięć lat. Jeśli miałoby być natomiast coś większego, to musiałyby pojawić się propozycje, a na razie co nikt nie przysłał interesującej propozycji. To nie jest łatwy rynek.
Po co wyciągasz artykuł z 2017?
To mój sąsiad trzymaj się Michał tylko tak dalej