Poznaj sędziego swego
Robert Krawczyk
„Moja kariera sędziowska zaczęła się jakieś 4 lata temu, mój tato znalazł w gazecie ogłoszenie i tak trafiłem na kurs do Raciborza” – opowiada 22-letni arbiter. Na co dzień gra jako pomocnik w drużynie klasy okręgowej w Syryni, przez 10 lat trenował w wodzisławskiej Odrze. „Moją pasją jest piłka nożna i przez to też poświęciłem się sędziowaniu” – mówi Robert Krawczyk. Z jego debiutem sędziowskim wiąże się zabawna historia. „Skierowano mnie do Turzy Śl. a miałem sędziować w Turzu koło Raciborza. Oczywiście był stres, ale w sumie dobrze to wspominam, całkiem dobrze mi poszło” – wspomina. Jest członkiem kadry młodzieżowej Kolegium Sędziów Podokręgu Racibórz. Jak oceniają przełożeni, jest perspektywicznym sędzią „na dorobku”. „Liczymy na niego, że awansuje na jakąś wyższą klasę, na razie walczy o te awanse, jest sędzią klasy A, czyli najwyższej w Podokręgu Racibórz. W czerwcu chcemy go wysłać na egzamin na szczeblu okręgu do Katowic” – zapowiada Zdzisław Matysiak z Kolegium Sędziów.
Jerzy Małys
Sędziuje od czterech lat, ma za sobą ok. 150 meczów w tej roli. „Człowiek się tak całe życie kręcił koło tej piłki, latek przybywało, no to poszedłem na kurs sędziowski, żeby kontynuować tę pasję z piłką nożną” – wspomina. Sam grał w drużynach okręgowych, Rafako i Krzanowicach, zaczynając na pomocy a kończąc na lewej obronie. Po zrobieniu kursu sędziowskiego stwierdził, że granie i sędziowanie koliduje ze sobą i przestał grać. Pamięta swój pierwszy mecz, w Czyżowicach, na przedmeczu juniorów i na linii. „Takich większych kłopotów jeszcze nie miałem, nie musiałem uciekać z boiska” – śmieje się arbiter. Trochę czasu zajęło mu przekonanie rodziny do swojej pasji, do tego, że zamiast niedzielnego spaceru wybiera mecz. „Z początku się dziwili jak to jest, że deszcz nie deszcz, śnieg nie śnieg, ja muszę jechać. Teraz już się przyzwyczaili, w końcu czwarty rok już tak jeżdżę” – mówi Jerzy Małys.
(e.Ż)