Cena wszystkich strachów
Lekarze bali się o swoją przyszłość. Pacjenci bali się, że nie będzie miał ich kto leczyć. Starostwo zdecydowało się zapłacić za zawieszenie strajku w lecznicy, oferując dodatki pomostowe. Dodatek wyniesie 30 proc. wynagrodzenia zasadniczego i będzie wypłacany, od 1 maja do 30 września, każdemu pracownikowi szpitala, nie tylko lekarzom i pielęgniarkom, którzy zorganizowali strajk pod hasłem żądań płacowych.
Lekarze bali się o swoją przyszłość. Pacjenci bali się, że nie będzie miał ich kto leczyć. Starostwo zdecydowało się zapłacić za zawieszenie strajku w lecznicy, oferując dodatki pomostowe.
Dodatek wyniesie 30 proc. wynagrodzenia zasadniczego i będzie wypłacany każdemu pracownikowi szpitala, nie tylko lekarzom i pielęgniarkom, którzy zorganizowali strajk pod hasłem żądań płacowych, od 1 maja do 30 września. Potem koszty podwyżek w służbie zdrowia ma wziąć na swoje barki, zgodnie z obietnicami rządu, budżet państwa.
Szpital Rejonowy w Raciborzu był jednym z niewielu w Polsce, które podjęły strajk polegający na pracy takiej jak w soboty i niedziele. Przyjmowano więc tylko w przypadkach ratujących życie i zdrowie. Nie działały przychodnie specjalistyczne, wstrzymano planowane przyjęcia i zabiegi. Na uciążliwości zaczęli narzekać pacjenci.
Początkowo dyrekcja prosiła lekarzy i pielęgniarki, by złagodzić formę protestu do czasu, aż przyłączy się więcej szpitali. Nic takiego jednak się nie zapowiadało i zespół problemowy, jaki powołał starosta postanowił przedstawić lekarzom konkretne propozycje finansowe. W protokole z uzgodnień napisano, że strajk nie był wymierzony w dyrekcję, lecz spowodowany roszczeniami płacowymi kierowanymi do rządu, od którego też środowisko żąda zmian systemowych w ochronie zdrowia.
Widzieliśmy ogromne zdeterminowanie po tamtej stronie - mówi wicestarosta Adam Hajduk, uzasadniając wprowadzenie dodatku pomostowego. Jego koszt od maja do września oszacowano na blisko 1,3 mln zł. Skąd wezmą się pieniądze? Część będzie pochodzić z rezerw szpitala, część da Starostwo. W jakich proporcjach? Tego na razie nie wiadomo. Wiadomo tylko, że tzw. montaż finansowy przedsięwzięcia musi być gotowy do września.
Wicestarosta Hajduk tłumaczy, że na dziś ważne jest, iż szpital działa. Dziennie strajk przynosił do 60 tys. zł strat. Skoro i tak stracilibyśmy te pieniądze, to lepiej po prostu wkalkulować je w dodatki pomostowe - dodaje. Zawieszenie strajku pozwoli też nadal realizować program naprawczy lecznicy, wyeliminować groźbę jej zamknięcia jak i wstrzymania rządowej dotacji na dalszą jej rozbudowę. Powiat liczy również, że koszty dodatków pozwolą pokryć dochody z planowanej sprzedaży starego szpitala przy ul. Bema.
17 maja o sytuacji w szpitalu mieli rozmawiać radni na nadzwyczajnej sesji. Kilku rajców miało co prawda na to ochotę, w ławach publiczności zasiedli związkowcy lekarze i pielęgniarki, ale na wniosek szefa rządzącego klubu „Razem dla ziemi raciborskiej" Ryszarda Winiarskiego większość zdecydowała o zamknięciu sesji zanim cokolwiek o strajku powiedziano. Temat jest na razie zamknięty. Strajku nie ma, a dyskusja byłaby bezprzedmiotowa - powiedział nam po sesji wicestarosta Hajduk.
(waw)
Szpital Rejonowy w Raciborzu był jednym z niewielu w Polsce, które podjęły strajk polegający na pracy takiej jak w soboty i niedziele. Przyjmowano więc tylko w przypadkach ratujących życie i zdrowie. Nie działały przychodnie specjalistyczne, wstrzymano planowane przyjęcia i zabiegi. Na uciążliwości zaczęli narzekać pacjenci.
Początkowo dyrekcja prosiła lekarzy i pielęgniarki, by złagodzić formę protestu do czasu, aż przyłączy się więcej szpitali. Nic takiego jednak się nie zapowiadało i zespół problemowy, jaki powołał starosta postanowił przedstawić lekarzom konkretne propozycje finansowe. W protokole z uzgodnień napisano, że strajk nie był wymierzony w dyrekcję, lecz spowodowany roszczeniami płacowymi kierowanymi do rządu, od którego też środowisko żąda zmian systemowych w ochronie zdrowia.
Widzieliśmy ogromne zdeterminowanie po tamtej stronie - mówi wicestarosta Adam Hajduk, uzasadniając wprowadzenie dodatku pomostowego. Jego koszt od maja do września oszacowano na blisko 1,3 mln zł. Skąd wezmą się pieniądze? Część będzie pochodzić z rezerw szpitala, część da Starostwo. W jakich proporcjach? Tego na razie nie wiadomo. Wiadomo tylko, że tzw. montaż finansowy przedsięwzięcia musi być gotowy do września.
Wicestarosta Hajduk tłumaczy, że na dziś ważne jest, iż szpital działa. Dziennie strajk przynosił do 60 tys. zł strat. Skoro i tak stracilibyśmy te pieniądze, to lepiej po prostu wkalkulować je w dodatki pomostowe - dodaje. Zawieszenie strajku pozwoli też nadal realizować program naprawczy lecznicy, wyeliminować groźbę jej zamknięcia jak i wstrzymania rządowej dotacji na dalszą jej rozbudowę. Powiat liczy również, że koszty dodatków pozwolą pokryć dochody z planowanej sprzedaży starego szpitala przy ul. Bema.
17 maja o sytuacji w szpitalu mieli rozmawiać radni na nadzwyczajnej sesji. Kilku rajców miało co prawda na to ochotę, w ławach publiczności zasiedli związkowcy lekarze i pielęgniarki, ale na wniosek szefa rządzącego klubu „Razem dla ziemi raciborskiej" Ryszarda Winiarskiego większość zdecydowała o zamknięciu sesji zanim cokolwiek o strajku powiedziano. Temat jest na razie zamknięty. Strajku nie ma, a dyskusja byłaby bezprzedmiotowa - powiedział nam po sesji wicestarosta Hajduk.
(waw)