Kto tu kogo pobił?
Młoda kobieta twierdzi, że została pobita przez policjanta na służbie. Jako dowód pokazuje dużego siniaka pod okiem i obdukcję lekarską. Policja zaś tłumaczy, że to kobieta uderzyła w twarz funkcjonariusza.
Zaczęło się od sąsiedzkiej awantury, do której doszło 2 czerwca ok. godz. 13.00 w mieszkaniu przy ul. Basztowej. Wracałam z zakupów i wstąpiłam do znajomej. Nie spłacała rat za rower, które wzięła na siebie moja babcia. Ale sąsiad zaczął się na mnie rzucać i popchnął mnie. Był pijany. Wtedy zareagował mój ojciec, czekający na półpiętrze. Doszło między nimi do szarpaniny. Ktoś zadzwonił po policję – mówi 24-letnia Martyna Świerz. Na miejsce przyjechali dwaj policjanci. Jak twierdzi kobieta, zamiast agresywnym sąsiadem, zajęli się jej ojcem. Traktowali go jak śmiecia. Zdenerwowało mnie to i zaczęłam zwracać im uwagę, żeby tak z nim nie postępowali. Na co jeden z policjantów zaczął mi ubliżać i chciał mnie siłą wepchnąć do radiowozu. Złapałam się kraty na drzwiach. Policjant z całej siły ścisnął mi rękę. Z bólu chciałam mu się wyrwać i odepchnęłam go. Wtedy on wrzucił mnie do radiowozu i zaczął mnie bić. Wyrwał mi garść włosów i głową uderzał o wnętrze samochodu – twierdzi kobieta.
Noc na dołku
Pani Martyna przyznaje, że to nie jej pierwsze spotkanie z tym policjantem. Jako nastolatka miała problemy z prawem, które zakończyły się wyrokiem w zawieszeniu za rozbój. Miałam wtedy 17 lat. Teraz się ustatkowałam. Wyjechałam za granicę, mam dwójkę małych dzieci – zapewnia. To, że człowiek kiedyś miał problemy nie znaczy, że można go przez to cały czas traktować jak śmiecia – dodaje.
Po awanturze kobieta wraz z ojcem została przewieziona na policyjną izbę zatrzymań, gdzie spędziła całą noc. Następnego dnia postawione zostały jej zarzuty znieważenia funkcjonariusza na służbie obelżywymi słowami i naruszenie jego nietykalności cielesnej poprzez uderzenie go ręką w twarz. Kobieta twierdzi, że policjant w ten sposób chciał uniknąć odpowiedzialności za swoje zachowanie. Jak się zorientował, że pobił mnie za mocno i będą ślady, to zaczął się z tym drugim dogadywać. Na komendzie w cztery oczy powiedział mi, że jak pójdziemy na ugodę, to wyjdę do domu – mówi pani Martyna. W chwili zatrzymania kobieta nie była zameldowana na terenie Polski.
To był chwyt
Nieco inną wersję zdarzenia przedstawia policja. Przybyli mundurowi zaczęli legitymować uczestników awantury. Od sąsiadki, u której doszło do kłótni usłyszeli, że do jej mieszkania wtargnął mężczyzna. Miał to być ojciec pani Martyny. W mieszkaniu znajdowała się również kobieta, która w trakcie czynności podjętych przez policjantów, zachowywała się agresywnie, krzyczała do nich, używała wielokrotnie wobec nich słów obraźliwych i wulgarnych, uniemożliwiając im realizację służbowych czynności. Nie pomogły pouczenia i prośby, by kobieta się uspokoiła. Wydawały się wręcz upewniać ją, że policjanci są wobec niej bezsilni – wyjaśnia asp. szatb. Mirosław Wolszczak, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Policji w Raciborzu.
Ponieważ policjanci, z powodu zachowania kobiety, nie mogli wykonać służbowych obowiązków na miejscu, postanowili przewieźć ją do komendy. Problem w tym, że nie chciała wsiąść do radiowozu. Policjanci pouczyli ją i ostrzegali, że będą zmuszeni do użycia wobec niej chwytów obezwładniających – relacjonuje rzecznik prasowy. Na co kobieta uderzyła jednego z nich w twarz. Wówczas policjant zastosował wobec agresorki chwyty transportowe i doprowadził ją do radiowozu. W samochodzie nadal zachowywała się agresywnie wobec przewożących ją policjantów. Kobieta uderzyła funkcjonariusza w twarz jeszcze przed zastosowaniem wobec niej chwytów policyjnych – podkreśla Mirosław Wolszczak.
#nowastrona#
Zdecydowanie zaprzecza, by siniak pod okiem kobiety powstał w wyniku uderzenia jej przez policjanta. Policjanci czasami muszą działać zdecydowanie. Nie mogli zbagatelizować sytuacji, gdy podczas służby zostali znieważeni, a jeden z nich uderzony. Nie miało tu znaczenia, że osoba była znana policji – zapewnia rzecznik prasowy raciborskiej policji. Następnego dnia po zatrzymaniu Komenda Powiatowa Policji w Raciborzu przesłała akta dochodzenia do Prokuratury Rejonowej w Raciborzu z wnioskiem o zastosowanie wobec kobiety środka zapobiegawczego w postaci poręczenia majątkowego i oddania jej pod dozór policyjny.
#nowastrona#
Zdecydowanie zaprzecza, by siniak pod okiem kobiety powstał w wyniku uderzenia jej przez policjanta. Policjanci czasami muszą działać zdecydowanie. Nie mogli zbagatelizować sytuacji, gdy podczas służby zostali znieważeni, a jeden z nich uderzony. Nie miało tu znaczenia, że osoba była znana policji – zapewnia rzecznik prasowy raciborskiej policji. Następnego dnia po zatrzymaniu Komenda Powiatowa Policji w Raciborzu przesłała akta dochodzenia do Prokuratury Rejonowej w Raciborzu z wnioskiem o zastosowanie wobec kobiety środka zapobiegawczego w postaci poręczenia majątkowego i oddania jej pod dozór policyjny.
Prokurator
Również Martyna Świerz złożyła w prokuraturze pisemne zawiadomienie o przestępstwie, którego miał dopuścić się wobec niej policjant. Jeżeli podtrzyma swoje zarzuty do protokołu, wtedy wystąpimy z wnioskiem do Prokuratury Okręgowej o wyznaczenie do tej sprawy innej Prokuratury Rejonowej – mówi Radosław Woźniak, szef Prokuratury Rejonowej w Raciborzu. Dzieje się tak z reguły, z uwagi na współpracę z policją, by uniknąć podejrzeń o stronniczość w prowadzonym postępowaniu.
(A. Dik)