Ciężka praca popłaca
28 grudnia przez cały dzień przez dom jubilatki przewijali się krewni i sąsiedzi składający życzenia. Pani Eufemia jest najmłodszym z czworga dzieci Agnieszki i Józefa Doleżychów. Mieszka w tym samym, 100–letnim już domu na Brantolce, w którym się urodziła i wychowała. Jej ojciec poległ podczas I wojny światowej, kiedy miała zaledwie roczek. Pani Eufemia wraz z matką i rodzeństwem utrzymywała się z pracy w polu. W 1934 r., w wieku 20 lat wyszła za mąż i wspólnie z nim ciężko pracowała w lesie. W wolnych chwilach oddawała się swojemu ulubionemu zajęciu – robieniu na drutach. Dochowali się z mężem pięciorga dzieci: Waltera, Reinholda, Norberta, Teresy i Zygmunta.
Od 15 lat jubilatka jest już wdową. Cieszy się z posiadania 8 wnuków i 14 prawnuków. A jaka jest recepta na osiągnięcie tak pięknego wieku? Zdaniem pani Eufemii i jej synowych, praca fizyczna, którą wykonywała przez całe życie. – Mama jest bardzo sprawna. Sama sobie radzi ze wszystkimi domowymi obowiązkami, nikogo nie dopuszcza do pomocy, póki sama potrafi – mówią jej synowe Eryka i Maria. – Codziennie zamiata drogę koło domu, grabi liście. Każdego dnia też wypija kawę a jej ulubioną potrawą jest żur – zdradza Eryka Skubela. Jubilatka, mimo problemów ze słuchem chętnie też ogląda swoje seriale „Klan” i „Plebania” a także program „Jaka to melodia”. Czasem też w zadumie wpatruje się w rodzinne fotografie i ze zdziwieniem zauważa: – Jakie ja już mam stare wnuki...
(e.Ż)