Zapobiec tragedii, nim będzie za późno
Z relacji ojca dziecka wynika, że do podobnych incydentów dochodziło niedaleko podstawówki już wcześniej. Wówczas rodzice poinformowani byli o tym przez wychowawców na wywiadówkach.
Pod koniec lutego dziewczynka wracała ze szkoły do domu wraz z dwiema koleżankami. Na odcinku między SSP 15 przy ul. Słowackiego a G5 przy ul. Opawskiej zauważyły stojący samochód, a w nim onanizującego się mężczyznę. – Córka wróciła do domu wystraszona. Zgłosiłem to w szkole, a szkoła powiadomiła policję – mówi ojciec. Po dwóch dniach, 28 lutego, dziecko ponownie natknęło się na taką samą sytuację.
Dziewczynka, pomimo przerażenia, jakie wywołało w niej zdarzenie, zapisała numery rejestracyjne samochodu, po czym wróciła do szkoły i o sprawie opowiedziała nauczycielce. Ojciec dziecka jeszcze tego samego dnia zgłosił sprawę policji. Następnego dnia mężczyzna został zatrzymany. – Dowiedziałem się, że go wypuścili. To skandal! Przecież może skrzywdzić jakieś dziecko! Tylko że wtedy będzie już za późno! – denerwuje się. – Chodzi mi o to, by ostrzec innych przed tym człowiekiem. Nie chcę, by jakieś dziecko ucierpiało – mówi ojciec dziewczynki.
– Zatrzymany to 30-letni mieszkaniec powiatu raciborskiego. 1 marca przedstawione zostały mu zarzuty prezentowania małoletnim dziewczynkom czynności seksualnych w celu zaspokojenia własnych potrzeb. Dzień później prokuratura zastosowała wobec niego dozór policyjny oraz ograniczenie swobody poprzez zakaz zbliżania się do szkół podstawowych i gimnazjów – mówi nadkomisarz Joanna Rudnicka, rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Policji w Raciborzu. – Mężczyzna przyznał się do winy i wyraził żal. Nie był dotąd karany. Z tego powodu oraz dlatego że ma na utrzymaniu rodzinę, prokurator uznał, że dozór policyjny wystarczy – dodaje policjantka. W Prokuraturze Rejonowej w Raciborzu usłyszeliśmy, że postępowanie jest w toku i ze względu na jego dobro nie będzie komentowane. – Zrobiliśmy w tej sprawie wszystko, co możliwe. Powiadomiliśmy straż miejską , policję, Urząd Miasta, przeprowadziliśmy pogadanki z dziećmi na temat, jak uniknąć zagrożeń – wylicza Andrzej Ciesielski, dyrektor SSP 15, w której uczą się dziewczynki. Jednak, jak przyznał, wolałby sprawy nie nagłaśniać, ponieważ to postawiłoby w złym świetle całą szkołę. Bo, jak usłyszeliśmy, skoro rozniesie się, że wokół szkoły grasuje zboczeniec, to rodzicie nie zechcą posłać tu dzieci i szkoła będzie miała problem z naborem.
(Adk)