W pogoni za kitą
W minioną niedzielę czterdzieści par jeździeckich uczestniczyło w tradycyjnym Hubertusie, organizowanym przez ośrodek jazdy konnej w Kokoszycach.
Puszysta, lisia kita przytroczona do ramienia jednego z jeźdźców i dobra zabawa dżokejów w pogoni za „lisem” - właściwie tyle zostało w Polsce z polowań konnych. I bardzo dobrze, gdyż są kraje, gdzie tradycje te są kultywowane w dość okrutny sposób w pogoni za prawdziwym lisem, który na koniec jest rozszarpywany przez psy. A takie widowisko już raczej nie jest zabawa. Tymczasem w klubach jeździeckich i kołach łowieckich w całej Polsce odbywają się tradycyjne Hubertusy, czyli Biegi Myśliwskie Świętego Huberta. Imprezy te organizowane są na cześć św. Huberta - patrona myśliwych oraz jeźdźców. Święto przypada 3 listopada, więc główne biegi odbywają się tego dnia. Jednak ze względu na wielkie zainteresowanie, organizowane są one od połowy października do połowy listopada. Jest to „polowanie” całkowicie symboliczne, bez psów, a „lisem” jest jeden z jeźdźców z przypiętą do lewego ramienia lisia kitą.
Taki bieg organizuje także od dziewięciu lat ośrodek jazdy konnej. Tegoroczna pogoń za lisem odbyła się tutaj w minioną niedzielę i przyciągnęła sporą publiczność. To naprawdę ciekawe widowisko, nieczęsto można oglądać tyle pięknych koni - powiedziała Maria, jedna z uczestniczek imprezy. W sportowej rywalizacji uczestniczyło czterdzieści par z różnych miejscowości. Lisem miał być Mieczysław Stachurski, ale niestety jego koń okulał i w związku z tym rolę tę przejął Zbigniew Kamczyk. Jeźdźcy wyruszyli najpierw na krótką rozgrzewkę w pobliskich lasach, zasadniczy bieg odbył się na rozległej łące. W pogoni za lisem zwyciężyła Marta Maciejewska z Rybnika. Zawodniczka na co dzień trenuje w Ośrodku Jazdy Konnej w Kokoszycach. Otrzymała w nagrodę ogłowię, natomiast „lis” za wysiłek został nagrodzony czaprakiem. Organizujemy co roku Hubertusa na zakończenie sezonu jeździeckiego, to tradycja naszego ośrodka - powiedział Michał Chodak, gospodarz imprezy. Po wytężonym biegu i sportowych emocjach uczestnicy mogli odpocząć i posilić się przy ognisku. Organizatorem imprezy był MOK w Wodzisławiu Śl.
(izis)