Piłkarskie święto w Turzy
W drugim meczu barażowym Unia Turza Śl. pokonała na własnym stadionie 2:1 Gwarka Tarnowskie Góry i w przyszłym sezonie zagra w III lidze.
Klucz w bramkarzu
Pierwszy barażowy mecz, rozegrany w Tarnowskich Górach również zakończył się wygraną Unii 2:1. Tam Gwarek wyraźnie przeważał, a skupiona na defensywie Unia miała sporo szczęścia pod swoją bramką. I równie dużo pod bramką Gwarka, bo gole zdobyła po dwóch stałych fragmentach gry, przy wydatnej pomocy słabo dysponowanego bramkarza Gwarka. Mecz w Turzy miał nieco inny przebieg. Goście musieli odrabiać straty, ale wcale nie kwapili się z szaleńczymi atakami. Powoli konstruowali akcje, przez co trudno było im zaskoczyć dobrze zorganizowaną defensywę Unii. – Nie chcieliśmy grać na hurra. Wiedzieliśmy, że mamy czas i chcieliśmy precyzyjnie konstruować nasze akcje – tłumaczył już po meczu Krzysztof Górecko. Przyjezdni rzeczywiście dłużej utrzymywali się przy piłce, ale zagrażali Unii jedynie po strzałach z dystansu, przy których bez zarzutu spisywał się Marcin Musioł. Bramkarz Unii efektownymi paradami, dwukrotnie uchronił swój zespół przed utratą gola po rzutach wolnych. Dodając do tego świetną postawę w Tarnowskich Górach, z pewnością stał się jednym z głównych architektów zwycięstwa w barażowym dwumeczu.
Akcja meczu
Gospodarze czyhali na możliwość wyprowadzenia kontry. Dwie próby rozegrania takiego ataku, choć groźne to nie przyniosły bramkowego efektu. W 36. minucie Paweł Polak i Dawid Hanzel przeprowadzili dla odmiany atak pozycyjny. Polak zagrał ze środka pola do Hanzla, ten na linii pola karnego piętką, z pierwszej piłki odegrał Polakowi. Wydawało się, że wbiegający w pole karne pomocnik Unii zostanie przyblokowany, ale jeden ze stoperów Gwarka poślizgnął się i popularny „Pawka” miał niespodziewanie otwartą drogę do bramki. Takiej okazji nie mógł zmarnować. Ze stoickim spokojem położył bramkarza i obok niego posłał piłkę do bramki.
Strata i nokautująca odpowiedź
Po zmianie stron, nie mający nic do stracenia goście ruszyli do śmielszych ataków. Defensywa Unii kilkukrotnie się pogubiła, podobnie jak w 50. minucie, kiedy w zamieszaniu pod bramką gospodarze nie potrafili oddalić piłki z własnego pola karnego. Ta trafiła w końcu na nogę Bartosza Polisa, a niezawodny napastnik gości pięknym uderzeniem z woleja pokonał Marcina Musioła. Goście poczuli, że wcale nie są w tym meczu na straconej pozycji. Ruszyli do jeszcze śmielszych ataków. I nadziali się na błyskawiczną kontrę. W 68. minucie Bartłomiej Sikorski długim podaniem z własnej połowy posłał w bój Polaka, ten przebiegł z piłką kilkanaście metrów i mimo asysty obrońcy posłał piłkę w długi róg bramki Gwarka, ponownie wyprowadzając swoją drużynę na prowadzenie. Bramka podłamała gości i praktycznie rozstrzygnęła losy dwumeczu. – Moi piłkarze zostawili na boisku sporo zdrowia i sił, ale po stracie drugiej bramki zeszło z nich powietrze – przyznał trener Górecko.
Trenerska skromność
Unia wycofała się na własną połowę, a dzięki kolejnym kontrom miała jeszcze 2–3 bramkowe okazje – gole mogli zdobyć Paweł Kulczyk, który jednak minimalnie chybił i dwukrotnie Hanzel, którego za każdym razem zatrzymywał bramkarz Gwarka. Ostatecznie wynik meczu nie uległ już zmianie, a po ostatnim gwizdku w Turzy rozpoczęła sie feta. – Ja osobiście byłem pewien, że awansujemy do III ligi – mówił po meczu uradowany strzelec dwóch goli dla Turzy. Polak miał kapitalną wiosnę – strzelał niczym rasowy snajper, stając się drugim obok Hanzla czołowym strzelcem zespołu, a ostatni mecz był niejako ukoronowaniem jego dokonań. Głównym architektem wygranego sezonu był oczywiście trener Jan Adamczyk, którego po ostatnim gwizdku piłkarze Unii wzięli na ręce i kilkukrotnie podrzucili w powietrze. Na pomeczowej konferencji prasowej trener gospodarzy daleki był jednak od euforii. – Spotkały się dwa równorzędne zespoły. Decydowały niuanse, dyspozycja dnia. Wygrała moja drużyna, ale powtarzam, że Gwarek wcale nie jest gorszym zespołem od nas – powiedział Jan Adamczyk, trener Unii, dziękując też swoim piłkarzom za całoroczną pracę i podejście do treningów. – Ten awans, to przede wszystkim ich zasługa – podkreślał.
(art)
Unia Turza - Gwarek Tarnowskie Góry 2:1
Bramki: Polak (36.), (68.) – Polis (50.)
Co z Unią w III lidze?
Prezes turskiego klubu Zenon Rek zapewnił na pomeczowym spotkaniu z zawodnikami i sztabem trenerskim, że zrobi wszystko, by Unia dobrze wypadła w III lidze i się w niej utrzymała. Podkreślił, że jest lokalnym patriotą i jest dla niego ważne, by zespół grał w Turzy, na własnym stadionie. To ważna kwestia, bo turski stadion wymaga dostosowania do wymogów licencyjnych. Brak mu np. osobnego miejsca dla kibiców gości, choć to tylko jeden z wielu problemów, jakie trzeba rozwiązać. Prezes i zarazem główny sponsor klubu nie ukrywa, że liczy w tej kwestii na pomoc gminy. – Myślę, że gmina z wójtem na czele dołoży wszelkich starań, żeby Turza na futbolowej mapie Polski zaistniała na dłużej, nie tylko na jeden sezon – powiedział Zenon Rek. – Będziemy się zastanawiać co z tym fantem zrobić, by szło to dalej w górę. Ze strony gminy na pewno była do tej pory dobra wola, bo w poprzednich latach wpakowano w ten obiekt 1,2 mln zł – powiedział Daniel Jakubczyk, wójt Gorzyc. Tyle, że niespełna 4 lata temu, kiedy obiekt oddawano do użytku, Unia grała w klasie A i nikt nie przypuszczał, że znajdzie się w III lidze. Nawet ówcześni działacze nie widzieli klubu wyżej niż w klasie okręgowej. Teraz sytuacja jest diametralnie inna – zarówno klubu (który wiedząc o kosztach modernizacji stadionu i kosztach gry w III lidze liczy na wsparcie samorządu), jak i gminy (która skupia się na spłacie sporych zobowiązań, zaciągniętych w latach poprzednich). Miejmy nadzieję, że problemy uda się jednak pokonać.