Tysiące złotych na remont budynku. A ten stoi pusty, bo robotę spaprano
Ponad 725 tysięcy zł wpompowało w remont budynku przy ul. Marklowickiej. Miały tam być mieszkania socjalne. Prace rozpoczęły się dawno temu, ale do dzisiaj w żadnym z pomieszczeń nikt nie zamieszkał, zaś efekty remontu zostawiają wiele do życzenia.
WODZISŁAW ŚL. Budynek przy ul. Marklowickiej 17 w Wodzisławiu. W jednym z pomieszczeń na podłodze sterta pokruszonego tynku, który opadł ze ścian. Na ścianach nieestetyczne „placki” po odpadniętym tynku. Można pomyśleć: „tu przydałby się remont”. Nic bardziej mylnego! Bo właśnie tak wyglądały efekty remontu przeprowadzonego przez spółkę Domaro. I to zaledwie kilka miesięcy po wykonaniu. Co na to wodzisławski urząd miasta, który zlecił remont? - Wiatrołap budynku jest nieogrzewany oraz był zawilgocony, co utrudniało wykonanie wyprawy tynkarskiej, a w końcowym efekcie spowodowało „odparzenie” tynku. W ramach gwarancji tynk został skuty, ściana ponownie zagruntowana, dodatkowo założono siatkę na kleju i nałożona została nowa wyprawa tynkarska. Prace te zostały już wykonane - tłumaczy rzecznik prasowy Urzędu Miasta w Wodzisławiu, Anna Szweda-Piguła.
Odpadający tynk to akurat najmniejszy problem związany z budynkiem przy ul. Marklowickiej 17. Władze Wodzisławia już dawno wpadły na pomysł, że trzeba zrobić tam remont i przygotować mieszkania socjalne. Idea może i słuszna, ale z realizacją poszło coś nie tak. Remont został zlecony miejskiej spółce Domaro, bo tak miało być najtaniej. Inwestycję podzielono na dwa etapy: najpierw remont segmentu A, później remont segmentu B. Zaczęto w 2016 r. Prace łącznie kosztowały 726,84 tys. zł. Jednak do tej pory nikt z mieszkań nie korzysta. Dlaczego?
Segment A z problemami
Prace związane z segmentem A zostały zakończone w grudniu 2017 r., czyli prawie pół roku temu. Wyremontowano łącznie 7 pokoi wraz z zapleczem sanitarnym i gospodarczym. Początkowo miasto wyceniało inwestycję na około 300 tys. zł, ale ostatecznie koszt był dużo wyższy, bo wyniósł ponad 400,4 tys. zł.
- Przed rozpoczęciem remontu pomieszczeń, przygotowując się do inwestycji, przeprowadzono stosowne oględziny, na podstawie których wyceniono planowane prace. Pracownicy zajmujący się sprawami remontowymi określili koszt planowanego remontu na blisko 300 tys. zł. Mimo braku obowiązku przeprowadzenia rozpoznania cenowego, zastępca prezydenta (wówczas była to Barbara Chrobok - przyp. red.) zleciła takie rozeznanie pracownikom spółki Domaro. W odpowiedzi spłynęły dwie propozycje cenowe. Dzięki nim upewniliśmy się, że wykonanie remontu pomieszczeń poprzez miejską spółkę będzie wyjściem najkorzystniejszym - tłumaczy Anna Szweda-Piguła, rzecznik prasowy Urzędu Miasta w Wodzisławiu.
Okazało się jednak, że potrzebne były prace dodatkowe. Zaczęły wychodzić różne niedoróbki (tak wynika ze zdjęć, które otrzymaliśmy - przyp. red.). Wilgoć na ścianach, kapiąca instalacja, a do tego mało estetyczne wykonanie - nie tak wyobrażamy sobie efekty remontu. Trzeba było zrobić odwodnienie budynku i wykonać pionową izolację ścian wraz z remontem pokrycia dachowego. Tu każdy może zadać pytanie, czy odpowiednio zabrano się do inwestycji? Czy nie powinno rozpocząć robót od zrobienia dachu i odwodnienia, zamiast walczyć później z wilgocią ścian, już po wykonaniu remontu?
„Bałagan i pleśń na ścianach”
Spore wątpliwości co do prowadzonych prac mieli radni z komisji rewizyjnej, którzy kontrolowali przebieg inwestycji i byli na miejscu, czyli w budynku przy ul. Marklowickiej (powstał specjalny zespół kontrolny - przyp. red.). - Żadna osoba będąca w zespole nie jest specjalistą w zakresie budownictwa, ale to co tam widzieliśmy to bałagan, syf, pleśń na ścianach i wilgoć. Nie jest rolą członków zespołu by zastanawiać się, skąd to jest i czy jest jakieś złe odwodnienie czy coś innego. To miasto robi tę inwestycję, to miasto ma specjalistów i to miasto zapłaciło za to wszystko grube pieniądze. Wszyscy dwukrotnie widzieli, jak to wygląda, mają z tego zdjęcia porobione - mówił radny Dezyderiusz Szwagrzak już w listopadzie 2017 r. Z kolei radny Marian Plewnia stwierdził wówczas, że „kontrola wypadła bardzo negatywnie, gdyż nie usunięto w sposób skuteczny nieprawidłowości i usterek, które wynikły z niewłaściwej konstrukcji uszczelnienia dachu, izolacji i odwodnienia wokół budynku”.
Miasto tłumaczy, że prace remontowe wykonywane przez spółkę Domaro były przez cały czas nadzorowane. - W trakcie przeprowadzonego w grudniu zeszłego roku odbioru pracownicy urzędu miasta wskazali konieczność poprawek malarskich z uwagi na pojawiające się w budynku zawilgocenie ścian - tłumaczy Anna Szweda-Piguła.
Dlaczego budynek stoi pusty?
Prace związane z segmentem B zakończyły się 28 lutego tego roku. Wyremontowano łącznie 4 pokoje wraz z zapleczem sanitarnym i gospodarczym. Koszt remontu wyniósł ponad 267,96 tys. zł z późniejszymi kosztami. Dodatkowo trzeba było przebudować instalację wodno-kanalizacyjną i wentylację.
Zasadnicze pytanie brzmi: dlaczego do tej pory nikt nie korzysta z wyremontowanych mieszkań socjalnych? Wodzisławski urząd odpowiada, że to z powodu... radnych. - Z uwagi na wniosek komisji rewizyjnej w sprawie powołania biegłego w celu określenia prawidłowości wykonanych prac remontowych w budynku pomieszczenia nie zostały zasiedlone - wyjaśnia rzecznik urzędu miasta. To oznacza, że część radnych nadal ma wątpliwości, czy prace przy u. Marklowickiej zostały wykonane prawidłowo.
Radni chcą powołania biegłego...
Okazuje się, że zastrzeżenia radnych dotyczyły nie tylko prawidłowości wykonanych prac, ale również kwestii rozliczeń finansowych na linii spółka Domaro – podwykonawcy, z których spółka korzystała. Już w grudniu ubiegłego roku zespół kontrolny skierował do prezydenta Mieczysława Kiecy wniosek o wykonanie niezależnego audytu. Radni oczekują, że biegły sprawdzi zarówno jakość robót, jak i prześwietli inwestycję pod kątem rozliczeń finansowych.
… ale chętnych na wykonanie audytu brak
Do tej pory biegły, który miałby przeprowadzić audyt, nie został powołany. W czasie obrad komisji rewizyjnej 19 kwietnia prezydent Mieczysław Kieca wyjaśniał, że na stronie urzędu miasta pojawiło się ogłoszenie w tej sprawie, ale nikt się nie zgłosił. Prezydent powiedział też, że urzędnicy próbowali znaleźć biegłego dzwoniąc już bezpośrednio do konkretnych osób, jednak z informacji przekazanych mu ustnie wynika, iż „większość osób odmawia rozmowy na ten temat i podjęcia się wykonania opinii. Dodał, że w prywatnych rozmowach argumentują to tym, że sprawa jest na tyle nagłośniona i niektórzy z członków rady twierdzą, że będzie nadawać się do prokuratury. W związku z czym nikt nie zamierza podpisywać się pod tym badaniem. Dlatego też na dzień dzisiejszy nie jest w stanie zagwarantować radnym wyboru” (cytujemy fragment protokołu komisji rewizyjnej z 19 kwietnia 2018 r.).
Prześledziliśmy też inne protokoły z obrad komisji rewizyjnej. Były tam również uwagi radnych m.in. do tego, że wiele dokumentów dotyczących inwestycji przy Marklowickiej znajduje się w spółce Domaro, a nie w urzędzie miasta, który zlecił inwestycję. - Pomimo że urząd jest inicjatorem adaptacji pomieszczeń na ul. Marklowickiej, to nie ma prawie żadnej dokumentacji u siebie. Zespół kontrolny chciał zapoznać się z kosztorysem ofertowym i tego nawet nie ma w urzędzie - grzmiał radny Dezyderiusz Szwagrzak. Z kolei radny Marian Plewnia na jednej z komisji zauważył, że przynajmniej kopia dokumentów powinna znajdować się w urzędzie. (mak)