Serwotka krytykuje działania Bizonia
Jeden z opozycyjnych radnych krytykuje starostę wodzisławskiego za działania w obliczu epidemii koronawirusa. – Na niektóre sprawy mam inne spojrzenie niż pan radny – odpowiada włodarz.
POWIAT Podczas ostatniej sesji rady powiatu wodzisławskiego kolejny raz iskrzyło między radnym Ireneuszem Serwotkę a starostą Leszkiem Bizoniem. Tym razem poszło o walkę z koronawirusem.
Serwotka: „zarządowi brak wizji”
– Powinniśmy widzieć potrzeby poszczególnych ludzi, grup społecznych i na to reagować. I tego mi w działaniach zarządu brakuje – mówił radny Ireneusz Serwotka. Jego zdaniem zarząd na czele ze starostą nie ma m.in. wizji na walkę z koronawirusem. – Nie jest tak, że zarząd kompletnie sobie nie radzi, ale na pewno wiele rzeczy powinno być zrealizowanych lepiej – stwierdził. Radny Serwotka zarzucił włodarzom m.in. zbyt późną podaną informację w powiatowych mediach o przypadku zakażenia w szpitalu. – Dowiedziałem się o tym od przewodniczącego wodzisławskiej radny Dezyderiusza Szwagrzaka. W mediach społecznościowych podał taką informację wraz z numerem telefonu do sanepidu, aby osoby zainteresowane mogły się z nimi skontaktować – mówił rajca. Wypomniał, że komunikat z powiatu poszedł dopiero 1 kwietnia, a zakażenie koronawirusem było potwierdzone już dzień wcześniej. – Każdy powie, że w takiej sytuacji każda godzina ma znaczenie. Czemu nikt wcześniej nie zadziałał? – dopytywał.
Plotka, która się potwierdziła
Starosta Bizoń przyjął słowa rajcy ze spokojem. – Nie do końca się ze wszystkimi stwierdzeniami zgadzam. Na niektóre sprawy ja wraz z zarządem mamy inne spojrzeniem od pana radnego i w dalszym ciągu będziemy ten nasz scenariusz realizować – podkreślił. Dodał,że w walce z koronawirusem są określone przepisy, przy których stosowaniu nie ma dowolności. Odniósł się również do zarzutu o zbyt późne przekazanie informacji o zakażeniu w szpitalu. Podkreślił, że urząd jest zobowiązany podawać tylko pewne i sprawdzone komunikaty. – Informacja, którą miał przewodniczący Szwagrzak, nie wiem skąd ją miał, ale podawał ją jako plotkę. Fakt, że się potwierdziła, to inna rzecz – mówił starosta. – W momencie, gdyby taka wiadomość wyszłaby z naszego źródła, a byłaby nieprawdziwa i niepotwierdzona, byłby krzyk i panika i pretensje do nas – dodał.(juk)