Droga do pracy w Czechach stała się dłuższa, droższa, a praca nieopłacalna
Czytając niedawno opublikowany w portalu Nowiny.pl oraz na łamach Nowin Wodzisławskich artykuł o tym, jakoby polscy pracownicy nie wracali do pracy w Czechach z powodu 600 zł jakie trzeba zapłacić za test na koronawirusa, postanowiłam za Państwa pośrednictwem odpowiedzieć Panu Dawidowi.
REGION Publikujemy kolejny głos w dyskusji na temat pracy w Czechach. W sobotę nasz czytelnik, pan Dawid przekonywał, że warto wrócić do pracy, ponosząc koszt wykonania testu na koronawirusa, bo wielu czeskich pracodawców też ponosiło koszty, utrzymując miejsca pracy dla Polaków, którzy nie mogli przekroczyć granicy. O tym pisaliśmy w tekście: Pracodawcy czekają, a my żałujemy 600 zł na test na koronawirusa.
Wczoraj z naszą redakcją skontaktowała się pani Anna, która również przed epidemią pracowała w Czechach. Chętnie do pracy by wróciła. Na przeszkodzie nie stoi niechęć do wykonania testu i zapłacenia za to kilkuset złotych. Jak wyjaśnia, problem jest bardziej złożony:
„Faktycznie sporo osób ma różne obawy o wykonanie testu, jedni mówią, że ich nie stać co mnie nie dziwi, inni nie mają pewności czy nie dostaną wypowiedzenia po pojawieniu się w pracy (też rozumiem), inni boją się samego badania,jednak warto podkreślić, jak wiele osób zdecydowało się na test i przystało na warunki stawiane przez czeski rząd. Mimo iż nie zarabiamy w Czechach kokosów, to sporo osób dla utrzymania miejsc pracy zdecydowało się pomniejszyć swoją wypłatę o 600 zł na test.” – pisze nasza czytelniczka.
Dalej wyjaśnia, że ci, którzy jednak testu nie wykonali i do pracy po 4 maja nie wrócili to głównie ci, dla których droga do pracy przez Chałupki, Gołkowice czy Gorzyczki stała się o wiele droższa niż 600 zł wydane na test:
„Sama jestem takim pracownikiem. Mieszkam zaledwie kilkaset metrów od fabryki, w której pracuję, niestety nie wróciłam do pracy nie z powodu testu, ale z powodu tego, że abym mogła do pracy dojechać, muszę pokonać 62 km w jedną stronę. Google Maps wskazuje czas drogi na 1h 15 min, nie uwzględniając czasu kontroli granicznej.
Szanowny Panie Dawidzie czy wie pan ile kosztuje taki dojazd? Przy spalaniu średnio 6l na 100km i cenie paliwa 3,55/l dziennie mój koszt dojazd wzrósł z około 80 gr do 25,50 zł, w miesiącu jest to o prawie 500 zł. Dodając do tego koszt testu 600 zł, wyjdzie, że zarobię w Czechach około 1100 zł mniej, godzinowo w pracy będę nie 8,5, ale 11 godzin, a wszystko przez to, że nie otwarto dodatkowych przejść granicznych takich jak chociażby w Krzanowicach, Pietraszynie, Owsiszczach, którymi pracownicy dojeżdżali do pracy z okolicznych wsi po polskiej stronie. Dodam, że moja sytuacja jest szczególna, gdyż do pracy mam bardzo blisko, ale w Chuchelnej pracują również osoby z Raciborza, które mają o kilkanaście km dalej niż ja. Nie dziwi mnie, że osoby te nie chcą wracać do pracy na takich warunkach, w test można zainwestować, chociażby z powodu bezpieczeństwa zdrowotnego, ale w drogę przez Chałupki? Dlaczego? Bo jakiemuś ministrowi się tak podoba?” – kończy pani Anna.(art)