Lepiej wybudować nowy wiadukt, czy remontować stary?
Towarzystwo Entuzjastów Kolei uważa, że nad nieczynną linią kolejową w Bluszczowach lepiej wybudować nowy wiadukt, niż remontować stary. Co na to zarządca obiektu?
BLUSZCZÓW Kilka tygodni temu informowaliśmy o kiepskim stanie obiektu mostowego znajdującego się w ciągu ul. Dworcowej i Kamieńskiej w Bluszczowie nad nieczynną linią kolejową. Tomasz Wójcik, dyrektor Powiatowego Zarządu Dróg, który jest administratorem obiektu, informował, że jest on w stanie „niedostatecznym”. Dodał, że w przygotowaniu jest dokumentacja jego remontu, którego koszt szacowany jest na około 1,5 mln zł. – Środki na ten cel chcemy pozyskać z budżetu państwa. Nabór wniosków planowany jest na miesiąc luty przyszłego roku – informował. Dyrektor przyznał, że wiadukt jest w fatalnym stanie i wymaga pilnego remontu. – Cały czas go monitorujemy, czy nie ulega dalszej degradacji – podkreślał.
Informacja wzbudziła zainteresowanie Towarzystwa Entuzjastów Kolei, które zaproponowało, by zamiast remontować zniszczony wiadukt, wybudować zupełnie nowy w miejscu, w którym kiedyś wiadukt już istniał. Znajdował się on na przedłużeniu obecnej ul. Wiejskiej. – Takie rozwiązanie skróciłoby drogę z Bluszczów na stronę Olzy/Odry/Bukowa z 850 m do 180. Obecnie trzeba robić objazd od ul. Wiejskiej, przez Dworcową do ul. Kamieńskiej. Proponowane przez nas rozwiązanie oznacza prostą drogę, mniej hałasu i zanieczyszczeń. Jednym słowem powrót do normalności. Odpadłby też problem zamknięcia drogi na czas remontu, a stary wiadukt po obniżeniu nośności mógłby służyć przez lata samochodom osobowym, rowerzystom i pieszym – uważa Jan Psota, wiceprezes TEK-u. Przyznaje, że nie ma pewności co do tego, ile kosztowałaby budowa nowego wiaduktu. – W firmie zajmującej się i budowami i remontami powiedziano nam, że w takich samych warunkach terenowych, koszt budowy to z grubsza dwukrotność ceny remontu. Jeśli więc za 1,5 mln zł możemy mieć zamkniętą drogę na parę miesięcy i żadnej zmiany z punktu widzenia użytkowników obiektu po jego otwarciu, zaś za 3 mln wiadukt, którego brakowało od wojny jeśli nie dłużej i krótszą drogę, a do tego zostaje nam jeszcze stary wiadukt 300 m dalej, to chyba warto się zastanowić – uważa Psota.
Zdaniem drogowców z PZD, sprawa nie jest jednak taka prosta. Przypominają, że od czasów likwidacji starego układu drogowego, w tym wiaduktu w rejonie przecięcia z linią kolejową, minęły dziesiątki lat. – Zmieniło się zagospodarowanie tych terenów, a przypuszczalnie także własności gruntów uległy różnym historycznym przekształceniom. Budowa nowego obiektu w starym miejscu wiązałaby się nie tylko z postawieniem nowej konstrukcji wiaduktu, ale także z dostosowaniem układu komunikacyjnego, czyli dróg, na znacznych odcinkach. Musiałby spełniać obecne wymagania określone szczegółowymi przepisami. Dodatkowo, z pewnością można założyć, iż konieczna byłaby także przebudowa zarówno podziemnej jak i naziemnej infrastruktury technicznej. Wniosek więc jest taki, iż realizacja przedstawianego przez Towarzystwo pomysłu pochłonęłaby nie kilka, a kilkanaście milionów złotych – wskazuje Michał Stabla, zastępca dyrektora PZD.
Wyjaśnia też, że niemożliwe jest pozostawienie na dłuższy czas obecnego wiaduktu do użytkowania bez wykonania jego remontu, ponieważ aktualnie już obowiązują na nim ograniczenia (do 10 ton - przyp. red.) z uwagi na pogarszający się stan. – Wykonanie jego remontu jest niezbędne, aby mógł on dalej służyć. Podjęto zatem decyzję, iż zostanie wykonana jego przebudowa, co przyczyni się nie tylko do podniesienia jego parametrów technicznych, ale także użytkowych. Zostanie on bowiem poszerzony o dodatkowy pas ruchu, a także wykonany zostanie bezpieczny chodnik dla pieszych, spełniający aktualne wymagania – tłumaczy Stabla.(art)