Wspomnienie druha
Zmarł Ryszard Dyjakon, harcmistrz RP, nauczyciel, pedagog, pasjonat harcerstwa, wychowawca wielu pokoleń młodych ludzi. Miał 84 lata.
Jego śmierć była dla nas zaskoczeniem. Był taki energiczny, sprawny, pracowity. Nie wyglądał na swoje lata - wspomina Henryka Baranowska, znajoma rodziny. Był tytanem pracy - podkreśla wdowa, Halina Stachowska-Dyjakon. Miał wiele zainteresowań, chciał jeszcze tyle zrobić, że musiałby żyć chyba jeszcze z 200 lat. Przeczuwał, że jego czas jest bliski, ale miał nadzieję, że pożyje jeszcze kilka lat. Nigdy nie miał czasu dla siebie, zawsze poświęcał się innym. Miał bardzo wylewną, kresową naturę. Jednocześnie był patriotą, cenił wartości narodowe. Bezustannie pracował nad sobą. Był człowiekiem o nieprzeciętnej kulturze bycia i życia - dodaje p. Halina. Ryszard Dyjakon urodził się 23 stycznia 1920 r. w Krzemieńcu. Bolszewicy zamordowali mu ojca. Cudem uniknął wywiezienia wraz z matką na Sybir. Wóz, którym Rosjanie kazali im dojechać do pociągu, zaprzężony był w mizernego konia, a droga daleka i trudna. Gdy dotarli na wyznaczone miejsce, było już za późno. Pociąg, na szczęście dla nich, odjechał. W czasie wojny dostał się do niewoli niemieckiej. Został wywieziony w okolice Magdeburga na przymusowe roboty. Podczas nich poważnie zachorował na płuca. W ciężkim stanie został zwolniony na urlop. Przyjechał do Wodzisławia Śl. do znajomych. Wtedy też poznał swoją pierwszą żonę, śp. Wandę, z domu Bańczyk. Udało mu się uniknąć powrotu na przymusowe roboty.
Po wojnie wraz z żoną zamieszkali w Wodzisławiu Śl. Stamtąd już blisko było do Raciborza. Wstąpił w szeregi harcerstwa. Przez lata działał w ZHP, po 1989 r. w ZHR. Był nauczycielem przedmiotów elektrycznych, najpierw w raciborskim Technikum Budowlanym, później, do emerytury, w Zespole Szkół Mechanicznych, gdzie prowadził drużynę harcerską. Ideały, zgodnie z którymi żył, starał się wpajać młodym ludziom. W latach stanu wojennego za przynależność do „Solidarności” był represjonowany. Został odsunięty od nauczania i kontaktu z młodzieżą. Chciał jak najlepiej służyć Polsce. W trudnych chwilach dla kraju można było na niego liczyć -wspomina Zofia Patuła.
Za swoją działalność został uhonorowany wieloma odznaczeniami i medalami, m.in. Krzyżem Zasługi dla ZHP, Złotym Krzyżem Zasługi, Nagrodą Ministra Oświaty i Wychowania I st., czy Medalem Komisji Edukacji Narodowej.
Zmarł 8 listopada. Spoczął na raciborskim cmentarzu „Jeruzalem”. W ostatnią drogę odprowadzili go rodzina, przyjaciele oraz młodzi ludzie, dla których do końca był wzorem.
(Adk)