Będzie ciężko
W czwartym występie w lidze drużynowej Unia Racibórz przegrała trzeci raz z rzędu. Porażka u siebie 2:5 była najwyższą z dotychczasowych. Kolejne spotkania - z faworytami rozgrywek - też będą ciężkie.
Pech towarzyszy nam od startu w lidze - narzeka prezes raciborskiego klubu Grzegorz Pieronkiewicz. Nogę w gipsie ma Wojciech Magdziński (kat. 120 kg), który doznał kontuzji w meczu z Sobieskim Poznań. Podobnej dolegliwości nabawił się na treningu Piotr Kneć (55 kg) i też pauzuje. To spore osłabienia, w wyniku których wystawiliśmy juniorów przeciwko seniorom rywala - tłumaczy prezes Unii. Sobotni mecz z Zagłębiem Wałbrzych źle ułożył się dla gos-podarzy. Po czterech pojedynkach przegrywali 1:3 i walka piątej pary decydowała o zwycięstwie w spot-kaniu. Unita Wacław Siorak zmierzył się w niej Pawłem Haderem. Pierwsza runda należała do raciborzanina. W drugiej uległ trochę na własne życzenie, a w trzeciej zabrakło mu zdrowia - skomentował trener MKZ Ryszard Wolny. Nie zawiódł najpewniejszy, jak dotąd, punkt Unii - Białorusin Walery Cilent, pewnie zwyciężył też Rafał Pyka, z konieczności walczący kategorię wagową „wyżej”. W barwach gości dobrze zaprezentował się Julian Kwit, który wkrótce może zostać zawodnikiem klubu z Raciborza. Taki doświadczony zapaśnik nam się przyda. Ciągle myślimy o dobrym miejscu na koniec ligi - twierdzi Grzegorz Pieronkiewicz. Jak podkreśla, „na papierze” Unia jest drugim lub trzecim zes-połem tych rozgrywek. Od początku celem było potwierdzenie tej pozycji, włącznie z walką o mistrzostwo. Klub nie stawiał na wartości szkoleniowe i ogrywanie młodzieży, ale splot okoliczności wymusił takie rozwiązanie. Liga rozstrzygnie się dopiero w rundzie rewanżowej, która ruszy wiosną. Wcześniej, 1 i 5 grudnia MKZ czekają wyjazdy do Mysłowic i Warszawy. Nasi zawodnicy pokonywali dotąd zapaśników Olimpii-Siły Mysłowice, ale tam może być różnie. Legia to faworyt, który na razie wszystko wygrywa i mecz w stolicy będzie bardzo ciężki - zapowiada prezes Pieronkiewicz. (ma.w)