Wróg jest za ścianą
Sylwia Cygan i Roman Palczewski znają są właścicielami dwóch sąsiadujących ze sobą kamienic i dzieli ich mur nienawiści.
Wojna totalna
Oboje rozpoczęli remonty swoich budynków przy ul. Londzina, znajdujących się w strefie ochrony konserwatora zabytków. Na wszelkie zmiany w wyglądzie elewacji musieli uzyskać stosowne zezwolenia
Pani Sylwia zarzuca sąsiadowi, że dopuścił się samowoli na swoim budynku, czym bezprawnie ingerował w jej własność i zmienił wygląd jej kamienicy, który teraz odbiega od projektu, zatwierdzonego przez konserwatora zabytków. Z tego powodu ucierpiał stan techniczny budynku. W tej sprawie interweniowała już wszędzie, gdzie się da, łącznie z Ministerstwem Sprawiedliwości. Walcząc o swoje prawa wojnę toczy już nie tylko z sąsiadem, lecz także z każdą instytucją, która wydała niekorzystne dla niej decyzje.
Zniknął fragment dachu
Jest właścicielką części kamienicy. Otrzymała ją w 2001 r., spadku po matce. Skarży się, że sąsiad, m.in. bez jej zgody, wymienił żeliwną rurę spustową na plastikową i podłączył do niej swoją rynnę. Z tego powodu instalacja na jej budynku uległa rozszczelnieniu i na ścianie pojawiły się zacieki. Zarzuca mu również, że zdemontował jej fragment dachu i wybudował ogniomur na części ściany wspólnej. To spowodowało, że na jej budynku pojawiły się pęknięcia. Na potwierdzenie tego pokazuje ekspertyzy i szereg dokumentów. W wyniku prac, przeprowadzonych przez sąsiada, spływająca z dachu deszczówka zalała i uszkodziła gzyms jej kamienicy, którego fragment runął na chodnik. Wszystkie te problemy sprawiają, że nie może doprowadzić do końca remontu. Zacieki i pęknięcia w ścianie robią się coraz większe. Pani Sylwia obawia się katastrofy budowlanej.
Kłamstwa z zawiści
Roman Palczewski przedstawia zupełnie inną wersję wydarzeń i twierdzi, że to on jest tu pokrzywdzony. – Wszelkie zarzuty to kłamstwa i wymysły pani Sylwii. Jest chora z zazdrości, że wyremontowałem moją kamienicę, a ona swojej nie potrafi – mówi sąsiad. Od czterech lat ciągany jest przez nią po sądach. Na wszelkie prace związane z modernizacją budynku przedstawia stosowne pozwolenia. – Nie mógłbym zrobić niczego niezgodnie z dokumentacją, bo ciągle nasyłała na mnie jakieś kontrole – denerwuje się mężczyzna. Przyznaje, że zdemontował rurę, bo była skorodowana i woda ściekała po skrzynce z instalacją wysokiego napięcia. Jak się okazało na podstawie dokumentów, rura nie należy do sąsiadki, lecz do miasta. Rozebrał też część dachu, która niezgodnie z projektem zachodziła na jego budynek.
W sprawie ogniomuru wskazuje, że ściana należy do niego, bo kamienica pani Sylwii jest plombą, opartą z jednej strony o jego budynek. Twierdzi, że zacieki i pęknięcia, o które go oskarża, są spowodowane niewłaściwym sposobem remontu. W końcu powołuje się na opinię meteorologa, w sprawie gzymsu. Ten stwierdził, że w dniu, w którym miało dojść do jego zalania, w Raciborzu nie spadła nawet kropla deszczu. Słowa Palczewskiego potwierdza współwłaścicielka kamienicy pani Sylwii. – Nie chcę mieć z tą kobietą nic wspólnego. Każdego o wszystko podaje do sądu – bulwersuje się Irena Bednarek.
Końca sporu nie widać
Wyznaczone są terminy kolejnych rozpraw sądowych. Odbyły się już 22 postępowania, w których stroną była pani Sylwia. Większość z nich została umorzona lub też odrzucona przez Sąd Okręgowy w Gliwicach.
Lucjan Knura, Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego w Raciborzu
Problem polega na tym, że ci ludzie są w konflikcie już od kilku lat. Zajmujemy się tą sprawą bez końca, bo co chwilę przychodzi jakieś pismo czy skarga. Na wszystkie musimy odpowiadać. W tym sporze trzeba rozstrzygać każdy detal. Podejmujemy decyzje, od których strony się odwołują do innych instancji. Naszym zadaniem ważniejsze jest dbać o budynki na terenie całego powiatu, które faktycznie są w stanie zagrożenia. W opisywanej sytuacji nie ma zagrożenia dla mieszkańców. Sąsiedzi powinni się między sobą porozumieć, bo to oni odpowiadają za stan swoich budynków i nie angażować nas w swoje kłótnie.
Aleksandra Dik