Kuse zwycięstwo
Zdobywając 6755 głosów, Mirosław Lenk – stojący na czele własnego komitetu, popierany przez Ruch Samorządowy „Racibórz 2000” oraz Towarzystwo Miłośników Ziemi Raciborskiej, został wybrany prezydentem Raciborza. Do wyborów w II turze poszło 13.136 mieszkańców, o blisko 3,3 tys. mniej niż dwa tygodnie temu. Bardzo dobry wynik uzyskał Tomasz Kusy z Prawa i Sprawiedliwości. Poparło go 6381 raciborzan.
To dla mnie wielkie wyzwanie – nie ukrywa w rozmowie z nami Mirosław Lenk. Chce być prezydentem wszystkich raciborzan, a duże poparcie kontrkandydata odczytuje jako jednoznaczny sygnał, że w rządzeniu miastem trzeba dużo zmienić. Deklaruję takie zmiany. Stoi przed nami dużo ważnych zadań. Racibórz potrzebuje mocnego impulsu do rozwoju – dodaje Lenk. Cieszy go, iż ma niezbędne do rządzenia zaplecze w Radzie Miasta. Większość głosów mają tu komitety, które popierały Lenka. To gwarantuje, że przez cztery lata nie dojdzie do sytuacji, że prezydent swoje, a radni swoje. Lenk został też wybrany radnym miejskim. Teraz musi się zrzec mandatu. Na jego miejsce wejdzie Zenon Sochacki – dyrektor Zespołu Szkół Ekonomicznych. Nie wiadomo na razie na 100 proc., kto obejmie funkcję wiceprezydentów. Mowa m.in. o Ludmile Nowackiej – dyrektor Gimnazjum nr 2 na Ostrogu. Z ogłoszeniem decyzji Lenk na razie się wstrzymuje.
– Takie poparcie zobowiązuje – mówi Tomasz Kusy, dziękując wyborcom za duży kredyt zaufania i gratulując M. Lenkowi wygranej. Czuje się zmobilizowany do ciężkiej pracy w Radzie Miasta, gdzie drugi raz zasiądzie jako radny. – Nie mamy czasu na kłótnie i rozgrywki. Musimy zrobić wszystko, by Racibórz się rozwijał – deklaruje. Zapewnia, że niezależnie od tego, jak opozycję potraktuje rządząca w Radzie większość, on jako lider PiS-u zrobi wszystko, by pomóc w kontaktach władze miasta – rząd.
Analizując wyniki II drugiej tury widać, że przez dwa ostatnie tygodnie zyskiwał przede wszystkim Tomasz Kusy. M. Lenk w pierwszej turze miał 6198 osób. Zyskał więc raptem 557 głosów, ale wystarczyło to do wygranej. T. Kusy zwiększył swój stan posiadania aż o 2581 głosów, ale za mało, by wygrać. Trudno powiedzieć, czyich wyborców zyskał kandydat PiS-u. On sam nie ma wątpliwości, że w znacznej mierze jest to elektorat Ryszarda Frączka (w pierwszej turze 1473 głosy). Nie wiadomo, jak zachowali się wyborcy lewicy, którzy w większości poparli Tadeusza Ekierta oraz zwolennicy Andrzeja Markowiaka, bo jednak aż 3285 wyborców nie poszło głosować w II turze.
Grzegorz Wawoczny