Udało się uniknąć tragedii
Policjanci zatrzymali 20-latka podejrzanego o usiłowanie zabójstwa 19-letniej dziewczyny. Oboje są wychowankami Specjalnego Ośrodka Szkolno - Wychowawczego w Rudach.
W placówce uczy się młodzież o lekkim stopniu upośledzenia umysłowego. Do zdarzenia doszło 27 listopada na terenie ośrodka w pomieszczeniach warsztatów szkolnych. Chłopak podszedł do dziewczyny stojącej przy oknie na pierwszym piętrze. Złapał ją za ubranie i próbował wyrzucić przez okno. – Stanowcza reakcja uczniów i nauczycielki zapobiegła tragedii – powiedziała nam Danuta Kozakiewicz, szefowa Prokuratury Rejonowej w Raciborzu.
Z oficjalnych informacji wynika, że wychowawczyni odciągnęła chłopaka od 19-latki i wezwała policję. - Kilka dni wcześniej groził jej. Zdarzenie z poniedziałku było na tyle niebezpieczne, że prokuratura przypisała mu usiłowanie zabójstwa – wyjaśnia D. Kozakiewicz.
Kiedyś stanowili parę. Powodem, dla którego targnął się na życie dziewczyny było to, że z nim zerwała. Chłopak został tymczasowo aresztowany na 3 miesiące. Sprawa jest w toku. Prokuratura ustala okoliczności zdarzenia.
Próbowaliśmy o tym porozmawiać na miejscu z pracownikami ośrodka. Dyrektor placówki, Mariola Gajek-Czapla, nie chciała komentować zajścia. Zezwoliła natomiast na przyjazd dziennikarza i rozmowę z osobami, które na to się zgodzą. W ośrodku od sekretarki dowiedzieliśmy się, że, zarówno 19-latka, jak i wychowawczyni uczestnicząca w zdarzeniu nie chcą rozmawiać z mediami. Zaprowadziła nas do mieszczącego się w internacie pokoju dla wychowawców. Jedna z obecnych tam nauczycielek przyprowadziła dziewczynę, która potwierdziła, że nie chce już mówić o zajściu, więc nie nalegaliśmy na to. Zwróciliśmy się natomiast do nauczycielki, powołując się na policyjne informacje dotyczące obecności wychowawczyni gdy w czasie do zajścia. Choć chwilę wcześniej rozmowa toczyła się zupełnie spokojnie, nauczyciele niespodziewanie zmienili ton. W agresywny sposób nagle kazali dziennikarzowi wynosić się z ośrodka. Działo się to na oczach wychowanków, którzy zbiegli się, gdy usłyszeli krzyki swoich opiekunów. Nie pomogły próby załagodzenia sytuacji, wyjaśnienia tego, co aż tak ich wzburzyło i zapewnienia, że doszło do jakiegoś nieporozumienia.
Zrozumiałe jest, że sytuacja, w jakiej znaleźli się pracownicy i podopieczni ośrodka jest trudna, a dziennikarz być może stał się obiektem, na którym wyładowali swoje emocje. Jednak od ludzi, pracujących z młodzieżą w tak specyficznych warunkach można by wymagać więcej opanowania.
Dlaczego pytanie o obecność wychowawcy spowodowało taką reakcję nauczycieli? Kilka godzin wcześniej telefonicznie rozmawialiśmy z dyrektorką placówki. Powiedziała nam, iż policja została powiadomiona po tym, jak dziewczyna zgłosiła pedagogowi, że chłopak chciał jej zrobić krzywdę. Zwróciliśmy uwagę, że w oficjalnym komunikacie jest mowa o nauczycielce, która rozdzieliła wychowanków przy oknie i natychmiast wezwała policję. Dyrektorka nie chciała tego komentować.
Po zajściu z nauczycielami próbowaliśmy ponownie się z nią skontaktować, by wyjaśnić tę rozbieżność. Bez skutku. Za to drogą elektroniczną otrzymaliśmy krótką informację na temat zdarzenia, w której mowa była o tym, że w pomieszczeniu był obecny nauczyciel, 20-latek przebywa w areszcie, sprawą zajmuje się prokuratura a dziewczyna oraz inni wychowankowie są pod opieką psychologa. Wiadomość została wysłana w imieniu pani dyrektor za pośrednictwem rzecznika prasowego raciborskiego starostwa.
A. Dik