Precz z Bercikiem
Z wypiekami na twarzy oglądają serialową opowieść o korpulentnym Ślązaku niebłyszczącym ani inteligencją, ani dowcipem, ani rozsądkiem, ale pracowitym, łatwowiernym i lekko otumanionym.
Z równym zaangażowaniem opowiadają wice Masztalskiego i te zasłyszane w Radiu Piekary. Zaśmiewają się na festynach z kabaretowych dowcipów, nawet jeśli są obsceniczne. To przecież takie zabawne!
Bo dla wielu Ślązaków kultura to właśnie przaśne dowcipy, bajki opowiadane gwarą i śląskie menu. Modra kapusta, rolady i gumiklyjza.
To śląska pop i disco kultura. Jej siła tkwi w wizualnej atrakcyjności i łatwości podania. Łatwostrawne są te Berciki, kolorowe obrazki, komiksy, anegdotki i gwarowe wice. Nic prostszego do przełknięcia niż ta komercyjna papka. Niby poezja, a w rzeczywistości rymowanki, niby historia – a naprawdę anegdotki, niby sztuka – a w rzeczywistości kabaret.
Lubimy to, co łatwe, śmieszne i rubaszne. Nie wymaga intelektualnego wysiłku. Przeciwnie – ułatwia i upraszcza życie.
Tyle, że to błąd. Kultura śląska nie może zatrzymywać się na poziomie rolad i Bercika. Inaczej ani my siebie nie docenimy, ani nie docenią nas inni. Trzeba sięgnąć wyżej, by zrozumieć, w czym tkwi wartość tego, co tworzą tutaj ludzie i co sobą reprezentują. Że kultura tego regionu to także „W wiergułowej dziedzinie” Gustawa Morcinka, symfonie Henryka Mikołaja Góreckiego, jazz Adama Makowicza, sztuki Ingmara Villqista i powieści Wojciecha Kuczoka. To znakomite książki, świetny teatr i muzyka.
Ślązacy narzekają, że nie czują się pełnoprawnymi obywatelami Polski, że nie docenia się ich kultury i cywilizacyjnego dorobku. Że są traktowani gorzej niż mieszkańcy wschodnich kresów Rzeczpospolitej. Tyle, że to nie wina państwa polskiego, ani nastawienia mieszkańców reszty kraju, ale nasza. To my zatrzymaliśmy się na poziomie Bercików, Biblii gwarą i gwarowych wiców. Nas to śmieszy, naszym zdaniem podkreśla śląską odmienność.
Jednocześnie sprawia, że jesteśmy traktowani jak społeczeństwo dziwnych stworów, trochę nierozgarniętych, ale poczciwych. Jak Bercik. Takie śmieszne Hobbity w małych śmiesznych domkach.
Uwierzmy wreszcie, że jesteśmy więcej warci niż Masztalscy, Berciki i modra kapusta. Że mamy dobre wyższe uczelnie, niezłe biblioteki, znakomitych autorów. Gdy uwierzymy w swoją wartość, dostrzegą ją w nas inni. I przestaniemy cierpieć z powodu kompleksów.
Więc proszę, drogi Czytelniku, wyłącz serial o Berciku.
I przeczytaj dziecku jakąś opowieść z tomiku „W wiergułowej dziedzinie” Morcinka. To naprawdę dobra, śląska lektura.
Aleksandra Klich
Jest dziennikarką i redaktorką „Gazety Wyborczej”, zajmuje się historią Śląska i Kościoła