Karp znowu rządzi
Co roku przyjeżdżają tutaj także odbiorcy indywidualni. Oprócz karpi przedsiębiorstwo sprzedaje także sumy, szczupaki, tołpygi, amury i liny.
– W naszej hodowli nie stosujemy ulepszaczy i wszelkiego rodzaju pokarmów sztucznych. Rybom podajemy jedynie pasze naturalne – przekonuje Sławomir Grabowski, dyrektor „Wielikąta”. Dodaje, że jego pracownicy są odpowiednio przeszkoleni. Przeszli kursy humanitarnego uśmiercania ryb. Przedsiębiorstwo zaś dysponuje kilkoma certyfikatami świadczącymi o profesjonalizmie zakładu. Zapytaliśmy więc…
Pierwsza czynność, którą powinniśmy wykonać, to skuteczne jego ogłuszenie. Tępym narzędziem należy rybę uderzyć w głowę. Następnie powinniśmy zabrać się za skrobanie łusek. Karpie sprzedawane w „Wielikącie” są odmianą, które nie mają ich wiele, więc i pracy mniej. Jeśli czynność tę mamy już za sobą, powinniśmy odciąć głowę, przeciąć skórę i wypatroszyć rybę.
Do spożycia można również przygotować rybę śniętą, pod warunkiem, że nie leżała ona długo. – Myślę, że mamy czas kilku godzin. Jeśli karp ma blade skrzela to już nie powinniśmy go jeść. Przydatność do spożycia można również ustalić, naciskając rybę palcem. Jeśli po cofnięciu ręki mięso się nie odkształci, należy rybę wyrzucić – nie nadaje się do spożycia.
(raj)