Duży kaliber z archiwum: Z granatem na żonę
RYDUŁTOWY Podłożeniem granatu w kuchence gazowej zaowocowały nieporozumienia w jednym z rydułtowskich małżeństw: Na szczęście znaleziony w piekarniku granat okazał się atrapą bez ładunku wybuchowego.
Mąż już wcześniej groził żonie i teściowej, że je wysadzi. Gdy więc któregoś dnia po wyjściu mężczyzny w piekarniku znalazł się przedmiot wyglądający na granat kobiety się wystraszyły i zawiadomiły rydułtowski Komisariat Policji. Gdy policjanci przybyli na miejsce stwierdzili, że w kuchence rzeczywiście jest granat typu F 1 z zapalnikiem. Do zapalnika przytwierdzony był sznurek przywiązany do uchwytu drzwiczek kuchenki. Wszystko sprawiało wrażenie, że po otwarciu drzwiczek granat ma eksplodować. Rydułtowski komisariat wezwał więc pirotechników z grupy antyterrorystycznej Śląskiej
Komendy Wojewódzkiej Policji. Przyjechali oni na miejsce i rozbroili urządzenie. Okazało się, że obudowa granatu była prawdziwa, ale w środku nie było ładunku wybuchowego. Urządzenie mogło jednak wystraszyć osoby, które się z nim zetknęły. Sprawcę policja doprowadziła do prokuratury, sąd zastosował wobec niego dozór policyjny. Mężczyzna nie był do tej pory karany, mieszkał wspólnie z żoną w domku jednorodzinnym, ale byli w separacji, dochodziło między nimi do nieporozumień. Podłożeniem nieuzbrojonego granatu mąż chciał wystraszyć żonę.