Brak poradni ogranicza działania kuratorów
Brak poradni uzależnień, świadczącej usługi dla całego powiatu raciborskiego, uderza nie tylko w ludzi chorych. Dla kuratorów sądowych oznacza to poważne problemy w wykonywaniu postanowień sądu.
Kuratorzy rodzinni wykonują nadzór nad osobami zobowiązanymi przez sąd do leczenia odwykowego. Forma leczenia zależy od stadium choroby. Jeśli sąd wybiera leczenie stacjonarne to te osoby kierowane są do ośrodków w Branicach, Gorzycach czy Rybniku. Jeśli niestacjonarne to trafiają do Poradni Uzależnienia i Współuzależnienia w Raciborzu. – Brak takiej poradni na naszym terenie zmusza uzależnionych do poszukiwań, a wielu z nich to osoby o niskim statusie materialnym. Dla nich dojazdy do innych powiatów mogą być barierą finansową, nie mówiąc już o emocjonalnej. Dla nas, kuratorów rodzinnych, brak poradni skutkuje uniemożliwieniem wykonywania postanowień sądu – podsumowuje Adam Reszka kierownik II Zespołu Kuratorskiej Służby Sądowej ds. Rodzinnych i Nieletnich i dodaje, że takim nadzorem objętych jest dziś czterdziestu uzależnionych z terenu całego powiatu. Obowiązek leczenia trwa dwa lata, ale sąd może zmienić jego formę, jeśli na przykład po pobycie w ośrodku stacjonarnym zobowiązany kontynuuje leczenie w poradni uzależnień. Wnioskodawcami są gminne komisje rozwiązywania problemów alkoholowych, które składają wnioski do sądu.
I Zespół Kuratorskiej Służby Sądowej ds. karnych wykonuje z kolei orzeczenia sądu związane z obowiązkiem podjęcia leczenia odwykowego w sytuacji, kiedy sprawca odpowiada za przestępstwo związane z nadużywaniem alkoholu. – Najczęściej dzieje się tak w przypadku, gdy wyrok jest w zawieszeniu i dodatkowo skazany jest zobligowany do leczenia odwykowego. Sąd najczęściej nie określa jaka ma być forma takiego leczenia, ale zazwyczaj przyjmuje się, że będzie się ono odbywać w poradni. Jeśli jej nie ma w pobliżu, zaczynają się problemy z jego wyegzekwowaniem. Skazany sam wybiera sobie miejsce, w którym chce się leczyć ale wiadomo, że zawsze wybierze poradnię, do której nie będzie musiał dojeżdżać tracąc czas i pieniądze – mówi kierownik I Zespołu Marek Wieczorek. W przypadku warunkowego zawieszenia kary kuratorzy mają możliwość wnioskowania do sądu o konieczność leczenia odwykowego skazanych. – Jeśli nie ma ich dokąd kierować to po prostu się tego nie robi. Ostatnio nie wnosimy o takie zobowiązania, bo wiemy, że skazany nie będzie miał gdzie się ich podjąć. To nas mocno ogranicza – podsumowuje.
Ważnym aspektem funkcjonowania poradni dla osób uzależnionych jest to, że ona jest zarazem poradnią dla współuzależnionych. Jej brak nie tylko boleśnie odczują chorzy, ale i ich rodziny. A to one na co dzień doświadczają przykrych konsekwencji choroby alkoholowej bliskich i teraz zostają pozbawieni jakiejkolwiek opieki. – Przemoc w rodzinie jest zazwyczaj związana z uzależnieniem od alkoholu. Jej ofiary potrzebują nie tylko zrozumienia, ale i wsparcia. Muszą wiedzieć jak mają postępować i muszą mieć szansę na terapię. Te czterdzieści osób objętych nadzorem kuratorskim to tak naprawdę czterdzieści rodzin. To ludzie, którzy przeszli długą drogę od zgłoszenia się do komisji rozwiązywania problemów alkoholowych w swojej gminie, po rozprawę w sądzie. Droga od złożenia wniosku do wydania przez sąd postanowienia trwa zazwyczaj rok. To dla tych ludzi duży trud i jeszcze większe nadzieje, a potem okazuje się, że nie ma ich gdzie wysłać na leczenie. A to jest wierzchołek góry lodowej, bo jest przecież wiele osób bez nakazu z sądu, które chcą skorzystać z poradnictwa i nie mogą – tłumaczy Adam Reszka i dla zobrazowania problemu przytacza przykład sytuacji, w której po wydaniu wyroku o pozbawieniu kogoś wolności jednocześnie nie można go osadzić w więzieniu, bo je zamknięto.
– Motywujemy ludzi do podjęcia leczenia i gdy ta motywacja w końcu się pojawia to nie wiemy gdzie mamy ich wysyłać. Poradnia była zawsze miejscem gdzie prowadzi się zaplanowaną terapię. Jej brak to po prostu katastrofa. Jak patrzymy na statystyki spożycia alkoholu, które przygotowała ostatnio PARPA (Państwowa Agencja Rozwiązywania Problemów Alkoholowych – przyp. red.) to ono wciąż wzrasta. Piją ludzie młodzi, dorośli, kobiety i mężczyźni z różnych grup społecznych. To picie będzie prowadziło do uzależnienia. Jeśli nie będzie terapii, nie będzie też możliwości ratowania tych ludzi, a oni sami sobie nie poradzą – mówi kurator Marek Wieczorek i podkreśla, że mityngi nie są formą leczenia tylko formą wsparcia dla alkoholików w ich codziennym trwaniu w trzeźwości. – Nie zastąpią poradni, do której trafiają też osoby, które zakończyły leczenie odwykowe w ośrodku zamkniętym i potrzebują dalszej terapii. To poradnia przygotowuje ich do samodzielnego życia w abstynencji już na wolności. Nie da się jej niczym zastąpić, a tym bardziej wykluczyć – podsumowuje.
K.G.