Czy fałszywe alarmy irytują strażaków?
Z której gminy kierowanych jest do zawodowej straży pożarnej najwięcej tzw. fałszywych alarmów? Szef komisji bezpieczeństwa Franciszek Marcol pytał o to aspiranta Marka Wranika goszczącego na posiedzeniu.
Marcol był ciekaw czy istnieją takie „miejsca punktowe”, że akurat z danego sołectwa pochodzą najczęstsze wezwania. – Może jest ktoś taki, co to uwielbia, bo zdarzają się niestety przypadki, że kogoś ogień fascynuje. Skąd najwięcej jest zgłoszeń? – zapytał przewodniczący aspiranta Wranika.
Zawodowy strażak objaśnił, że są 3 kategorie fałszywych alarmów. Ten określany mianem „złośliwego” wprowadza świadomie w błąd i podlega karom przewidzianym przez prawo. Dużo zgłoszeń jest kierowanych do komendy przy ul. Kowalskiej w dobrej wierze. – Coś się wtedy faktycznie dzieje, ale zagrożenie zostaje szybko wyeliminowane, albo nic złego się nie dzieje, ale zadziałały instalacje wykrywalne – tłumaczył Marek Wranik. Tych ostatnich jest coraz więcej. – To dobrze, że ludzie reagują. Coraz więcej mieszkańców ma czujki węgla. One się włączają tam, gdzie są piecyki gazowe. Zdarza się, że czujka zadziała, bo jest w niej słaba bateryjka. Ludzie dzwonią wtedy po nas, bo czujka zadziałała. Choć stwierdzamy problem z urządzeniem, to sprawdzamy atmosferę w pomieszczeniach, testujemy zawartość tlenku węgla. Niekiedy wystarczy przewietrzyć mieszkanie, co mieszkańcy robią jeszcze przed przybyciem strażaków – podsumował M. Wranik.
Racibórz odnotowuje najwięcej fałszywych alarmów – 99. Za nim jest Kuźnia Raciborska 11, Nędza 5, Rudnik 4 i Kornowac 3.
(m)