Lyń jak piyń
Organizatorem spotkania był WOK z dyrektorem Bernardem Oślizło i zespół folklorystyczny „Familijo". Wśród zaproszonych gości, prócz laureatów tego popularnego konkursu, był m.in. ks. abp Damian Zimoń, który kiedy rok temu dowiedział się o tej czelodkowej tradycji, sam zapragnął wziąć udział w spotkaniu. Nie zabrakło też wójta gminy Ludwika Piechaczka.
Ogromnie żech je rod żeście nasza gmina odwiydziyli - zwrócił się do arcybiskupa.
Tak piyknie jest w kościele, że nikt nie jest zostawiony samemu. Wszyscy mama anioła stróża. Górnicy mają swoją patronkę św. Barbarę, kolejarze św. Katarzynę, kierowcy św. Krzysztofa, a my mieszkańcy Śląska, zwracamy się z ogromną prośbą do ks. arcybiskupa - mówił w imieniu „Czelodki" Krzysztof Zaremba - byś był patronem współczesnego Śląska i tego co się na nim dzieje, byś swoim autorytetem poświadczał wszędzie, gdzie tego potrzeba, że ludzie na Śląsku mają swój honor, dumę i godność. I że nie chcemy być traktowani ani gorzej ani lepiej, ale sprawiedliwie.
Po części oficjalnej zespół „Familijo" zaprezentował bożonarodzeniowe widowisko, oparte na tekście Marii Polko.
Wszyscy aktorzy zabrali się do rychtowania Wiliji. Prócz zwykłych domowników w wieczerzy wziąć miały także udział dwie ciotki z Czech.
Yno nie ważcie sie im do taszów zaglądać, jak przyjadom - napominała dziołchy starka.
Dziołchy choć posłuszne do taszów i tak zajrzały. A ciotka kupa maszkietów poprzywoziła: strucla, apluzyny, orzechy i biksa bratharynków.
Niestety dotknąć tego nikt nie śmiał, bo od rana panował post i do wieczerzy wigilijnej nic nie można było włożyć do ust.
A ona posypka z kołocza dłubała - pokazywała na siostrę jedna z dziewczyn.
Co ? A tyś śmietonka z buncloka oblizowała - skarżyła druga.
A kaj synki? Przeca roboty w stodole i chlywie moc, a synki dali chyba śpią. Budźcie ich, bo jak sie wartko za robota nie weznom to cołki rok zgniyli bydom, bydzie z nich lyń jak piyń.
Starko synki już w stodole som i ponoć z tatulkiym chroboka zalywają - skarżyły dziewczyny.
Jo im dom chroboka zalywać - denerwowała się starka. Przypomnicie se jak Francek z Buczyny chroboka zalywoł we Wilijo, a potym go ludzie, kierzy z pastyrki szli, zmarznytego znejdli.
Nerwy w kąt bo stół już nakryty, gwiazdka wzeszła, a dwaj anieli do wsi przybyli. To wraz z nimi we wsi i żłobek z dzieciątkiem, anioły, pasterze, muzykanci. Śpiewają kolędy, a wraz z nimi cała sala.
Później wspólne opłatkowe życzenia i występy Ślązaków Roku.
Jak na prawdziwą Wigilię przystało, nie zabrakło też śląskich potraw, karpia, kapusty, moczki, kołocza i kruchych ciasteczek.
Przy wieczerzy czas kolędami umilał zespół państwa Szczypków i Krzysztofa Solika. Był również występ przesympatycznych dzieci ze skrzyszowskiego Państwowego Przedszkola. Dzieci, pod kierunkiem Marioli Moczały, wykonały m.in. piosenki z repertuaru „Arki Noego". Paulina Kołek opowiadała też jak niełatwe życie po konkursie mają jego laureaci. Całość prowadziła Urszula Santarius, kierowniczka „Familiji".
Na tydzień przed imprezą pani Urszuli nie można było zastać już w domu, chłop yno godoł zaś siedzi w remizie. Od rana do wieczora - żartowała Maria Pańczyk z Radia Katowice - I to wszystko zespół zorganizował społecznie. Oni „Czelodce" tu tak pszajom i ciągle nas bezinteresownie zapraszają. My, jak widać, czujemy się tu świetnie.
Aleksandra
Matuszczyk - Kotulska