Srogi wzięli rewanż
Rogowianie wzięli srogi rewanż na unitach za porażki z ubiegłego sezonu 0:1 i 0:3. Któż by się spodziewał, że w szlagierze sobotniej kolejki IV ligi wicelider weźmie tak dużą pulę. Nieprzypadkowo jednak zespół ten zajmuje pozycję wicelidera IV ligi i walczy o awans na wyższą półkę.
Mecz idealnie ułożył się przyjezdnym. Już w 5 minucie pierwszy poważniejszy błąd defensywy raciborskiej wykorzystał bezlitośnie Kuś. 0:1 na dzień dobry mogło rozstroić każdego. Unia grała źle. Sporo niezbyt precyzyjnie zagrywanych piłek padało łupem lepiej ustawionych obrońców Przyszłości. Dośrodkowania, miast lądować pod nogami napastników, przejmowali spokojnie rywale. I od razu kontrowali. Na lewej stronie tradycyjnie już szalał niezwykle szybki Bednarek, aktywny był bardzo w przodzie Wolny, świetnie radzili sobie defensorzy, a i w bramce pewnie interweniował Okrent. Słowem, groźniejsi byli rogowianie. I w 31 min. znów niebezpiecznie zrobiło się pod bramką Zająca. Goście błyskawicznie skontrowali. Golkiper Unii nie miał szans przy kapitalnym uderzeniu Wojtali z dystansu wprost w lewe okienko.
Fatalny nastrój udzielał się i zawodnikom, i kibicom raciborskim także po przerwie. Spore kontrowersje wzbudziła sytuacja z 56 min., gdy kolejna kontra gości skończyła się kornerem. Wyskakującego pewnie do piłki Zająca ostro zaatakował w powietrzu Staniek i prawie wepchnął z piłką do siatki. Sosnowiecki rozjemca nie bacząc na protesty unitów uznał jednak, że faulu nie było i rogowianin wyprzedził golkipera. Część trybuny zawrzała oburzeniem - jedynie kibice po drugiej stronie czaszy stadionu świętowali.
Im bliżej końca, tym pewniej na boisku czuli się rogowscy futboliści. Unia walczyła, ale to nie był jej najlepszy mecz. Wciąż wiele podań było niecelnych, niepewnych wrzutek na pole karne nie brakowało, a o strzałach z dystansu lepiej nie wspominać. Jedynie Kopczyński raz, po akcji Monety znalazł sobie troszkę miejsca pomiędzy obrońcami i strzelił soczyście - w poprzeczkę. Skuteczniejsi okazali się goście - w 89 min. Halszka wykorzystał niecelne podanie Derlety, by podać w tempo do Bednarka - a ten wyciągnął z bramki Zająca i oddał piłkę w bok Śmigielskiemu. 0:4 było najniższym wymiarem kary dla defensywy Unii, jeśli się weźmie pod uwagę znacznie większą liczbę błędów przezeń popełnionych. A litościwie nie wykorzystanych przez szybkich rogowian...
Unia - Przyszłość 0:4 (0:2). Br. 5 Kuś, 31. Wojtala, 56. Staniek, 89. Śmigielski. Unia: Zając - Mużelak, Derleta, Jachimowicz (75. Marców), Kowalczyk, Pikuła (80. Binek), Moneta, Jordan, Świerczek, Frydryk (80. Tomasiak), Kopczyński. Przyszłość: Okrent - Staniek, Krótki, Psota, Wojtala, Krajewski, Piechota (75. Błędowski), Pawłowski, Bednarek, Wolny (80. Śmigielski), Kuś (60. Halszka).
(sem)