Cudu nie było
Władze miasta tłumaczyły powody swojej decyzji, jednak żadne argumenty nie trafiały zarówno do rodziców jak i nauczycieli. Głównym celem dyskusji było zaproponowanie rozwiązań najmniej uciążliwych dla uczniów i wypracowanie wspólnego stanowiska. Tylko cud mógł sprawić, aby tak właśnie się stało.
Na temat ewentualnej likwidacji placówki rozmawiano w Zespole Szkolno-Przedszkolnym nr 4. Zwątpienie w możliwość porozumienia pojawiło się już na początku spotkania. Wiceprezydent Jan Serwotka stwierdził, że znajdując się po drugiej stronie również nie przyjmowałby żadnych argumentów, przemawiających za likwidacją szkoły. Oczywiście mówił także o powodach planowanych działań.
Dokładne dane liczbowe, przedstawiające sytuację miejskiej oświaty, zaprezentował z kolei naczelnik Wydziału Edukacji Ryszard Ciesielski. Jednoznacznie wynika z nich, że w porównaniu z latami osiemdziesiątymi prawie o połowę spadła liczba uczniów, a wydatki na oświatę stale rosną. Do tego dochodzi dramatyczna sytuacja tego działu budżetu. Zdaniem J. Serwotki gwoździem do trumny była decyzja radnych, którzy z oświaty wyprowadzili 500 tys. zł. Pieniądze wyłożone z budżetu oświaty na budowę sali gimnastycznej przy SP 8 przeznaczyli na budowę kanalizacji na osiedlu 1 Maja. Po takiej decyzji zbilansowanie budżetu oświaty wydaje się nierealne - mówił wiceprezydent. Decyzji radnych broniła Anna Białek, wieceprzewodnicząca Rady Miejskiej, przypominając, że większość z nich nic nie wiedziała o przygotowywanej likwidacji szkoły.
Okazało się, że spór ten niewiele interesuje rodziców, a bezduszne cyfry ich nie przekonują. Nie mamy swojego reprezentanta w Radzie i naszym głównym zadaniem jest przekonać radnych by nie zgodzili się na lik-widację naszej szkoły. Przecież my nie jesteśmy w najgorszej sytuacji. Mamy nabór do pierwszej klasy i dane wcześniej przedstawione nas nie dotyczą - mówiła była dyrektorka Helena Osińska. W podobnym tonie brzmiały pozostałe wypowiedzi. Maria Tkocz, przewodnicząca Związku Nauczycielstwa Polskiego, zwróciła z kolei uwagę na poziom nauczania i niepewny los pracowników obsługi. Wielokrotnie przypominano także, że szkoła jest jedynym ośrodkiem kultury w dzielnicy, a modernizacją i wyposażeniem sal zajmują się głównie rodzice. Głos zabrała także Maria Bobińska, która przed 40 laty zabiegała o utworzenie tutaj przedszkola. Ponadto negatywne stanowisko, co do likwidacji szkoły przedstawił przewodniczący miejscowej rady dzielnicy Antoni Mężyk. Dyskusja trwała ponad trzy godziny. Choć władze miasta nie przedstawiły konkretnego rozwiązania, które choć w części mogliby zaakceptować rodzice, to oni sami są pewni, że do likwidacji szkoły nie dojdzie. Mają podstawy by tak sądzić. Aby placówka przestała istnieć radni powinni o tym zdecydować do końca tego miesiąca. Biorąc pod uwagę duży opór społeczny i słabe zaplecze prezydenta w Radzie Miejskiej likwidacja szkoły jest mało prawdopodobna.
Rafał Jabłoński