Bez grosza
Przez dwa miesiące kobiety samotnie wychowujące dzieci nie otrzymały ani złotówki. „Ostatnie pieniądze dostałam 10 kwietnia. Jak mam wyżyć skoro kolejne środki mam odebrać dopiero 15 czerwca” - mówi jedna z nich. Wiceprezydent Jan Zemło opóźnienia tłumaczy zaniedbaniami ministerstwa, które wydało kolejny, jego zdaniem bubel prawny.
Głównym powodem nieporozumień jest likwidacja od 1 maja funduszu alimentacyjnego. Od tego czasu samotne matki otrzymują pieniądze w ramach dodatku z tytułu samotnego wychowywania dziecka. Stanowi on jeden z ośmiu dodatków wypłacanych przez Urząd Miasta w ramach zasiłków rodzinnych. Nie dość, że są to pieniądze znacznie mniejsze, to okazuje się, że musimy na nie czekać. Zgłaszaliśmy tę sprawę władzom miasta, jednak niewiele w tej sprawie zrobiono. Mam pozytywną decyzję i pieniądze mi się należą, ale samą decyzją dziecka nie wyżywię - mówi pani Beata. Podobne problemy ma jej koleżanka Joanna, której należy się także zasiłek pielęgnacyjny na chore dziecko.
Miałam jechać do kliniki. Musiałam z tego zrezygnować - nie mam pieniędzy - mówi zdenerwowana. Warto w tym miejscu dodać, że pieniądze na wypłacanie świadczeń rodzinnych do miasta wpłynęły już z chwilą przekazania mu odpowiednich zadań. W Urzędzie Miasta specjalnie w tym celu powstał Wydział Administracyjno - Gospodarczy. Osoby tam zatrudnione pracują po kilkanaście godzin. Dają z siebie wszystko, jednak za opóźnienia odpowiada głównie Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej. Co rusz wymaga się od wnioskodawcy dodatkowych dokumentów. W trakcie realizacji przedsięwzięcia zasady ulegają zmianie i tu tkwi problem - wyjaśnia Jan Zemło. Beata Lasok z referatu świadczeń rodzinnych dodaje z kolei, że w porównaniu do poprzednich zasad przyznawania zasiłków obecne przepisy są bardziej rygorystyczne. Tak na przykład matka samotnie wychowująca dziecko, aby otrzymać pieniądze powinna przedstawić zarobki męża oraz inne jego dokumenty. Tymczasem często nikt nie ma pojęcia, gdzie on przebywa. Ministerstwo wysyłało sygnały, że te wytyczne można interpretować łagodniej, ale zarówno nasi prawnicy, jak i prawnicy gmin ościennych uznali to za niezgodne z prawem - mówi B. Lasok. Nikt nie wydał takiego dokumentu i się pod nim nie podpisał. Wszystko opiera się na ustaleniach słownych - dodaje J. Zemło
(raj)