Nie ma bata?
Zabrania się na terenie miasta, gminy spalania odpadów, nieczystości oraz traw i liści. Prawo czy fikcja?
Goście, kiełbaski, grill, basenik na ogródku, dzieci w piaskownicy. Piękny widok. Niestety ok. 18.00 ewakuacja do domu. Nie ma szans by wysiedzieć na świeżym powietrzu, zresztą gdzie tam świeżym. Ktoś znów zapalił w piecu odpadami i guzik go obchodzi, że truje sąsiadów i co najważniejsze własne dzieci! Niestety na takich polskie prawo jest na razie bezsilne. Za granicą świetnie już sobie z tym radzą.
Kiedy o sprawie spalania plastików pisaliśmy w ubiegłym roku, urzędnicy ds. ekologii wyrażali nadzieję, że wprowadzenie rozporządzenia tzw. zapachowego jest kwestią czasu. A rozporządzenie miało wprowadzić rewolucję w sprawie spalania odpadów. Ustawa „Prawo ochrony środowiska” dział II ochrona powietrza art.86.1. mówi, że „Minister właściwy do spraw środowiska, w porozumieniu z ministrem właściwym do spraw zdrowia, określi, z zastrzeżeniem ust.3, w drodze rozporządzenia: dopuszczalne poziomy niektórych substancji w powietrzu, których nawet krótkotrwałe przekroczenie może powodować zagrożenie dla zdrowia ludzi, zróżnicowane dopuszczalne poziomy substancji w powietrzu, dopuszczalny poziom substancji zapachowych w powietrzu, dopuszczalną częstość przekraczania poziomu substancji zapachowych w powietrzu.” Niestety o rozporządzeniu ucichło, jak się jednak okazuje nawet po jego wprowadzeniu, wielkiej rewolucji nie ma co się spodziewać. Za nim bowiem powinno iść zwiększenie uprawnień dla Straży Miejskiej, bo inaczej nadal „spalacze” będą nam się śmiać w twarz i wyzywać od czubków, kiedy po raz setny poprosimy o niepalenie odpadów.
Czyli niczyje
Dziołcha dyć to tak piyknie grzeje. Długo ciepło trzimie, woda mom w mig nagrzoto - usłyszałam niegdyś zdanie zaradnego Ślązaka. W domu błysk, co sobotę podłogi umyte, meblościanka na glanc, a do pieca wrzuca co tylko się da, bo powietrze jest „państwowe”, czyli niczyje.
Po pierwsze trujemy się więc sami, czyli palimy odpadami w domach prywatnych. Argument, że tak jest taniej coraz bardziej topnieje, jak plastik w piecu, bo obecnie większość gmin i miast wywozi posegregowane odpady za darmo. A co wytwarzamy oprócz ciepełka w domu? Poprzez niewysokie kominy do naszych płuc trafiają dziesiątki bardzo szkodliwych, drażniących, nawet powodujących choroby nowotworowe związków chemicznych. „Stosowane urządzenia grzewcze są nieefektywne, kominy spalinowe są niskie i technicznie niesprawne, spalany węgiel - złej jakości. W konsekwencji, wiele trujących części lotnych, zawartych w spalanym węglu (smoły, popioły, toksyczne gazy, będące w 30% składnikami węgla) nie są spalane, lecz uwalniane bezpośrednio do atmosfery. Przekroczone są dopuszczalne stężenia tlenków azotu, pyłu i benzoa-pirenu, a wskaźniki dla dwutlenku siarki i tlenku węgla są wysokie (na granicy stężeń dopuszczalnych)” - napisano w Planach Rozwoju Lokalnego dla miasta Pszów i Rydułtowy. Do tego fundujemy sobie inne mieszanki, które powstają już nie ze spalania węgla ale odpadów. To dioksyny i furany, związki 10.000 razy bardziej trujące niż cyjanek potasu.
Rozkładają ręce
Dla wielu przerażające fakty (dane w ramce) nie wystarczą. Pani, na nich już prośba nie wystarczy tylko prawo, niestety kulawe. Kilka razy wzywałem Straż Miasta. Upomnieli, poskutkowało, niestety na chwilę. Obok mnie mieszka właściciel firmy z oknami, który notorycznie przywozi do domu folie z okien i pali tym przez cały rok. Dzieci z bólem oczu przylatują do domu, bo tak szczypie - skarżył się jeden z czytelników.
Urzędnicy, strażnicy często bezradnie rozkładają ręce. Są ustawy, w których dokładnie pisze co należy robić z odpadami. Każda firma prowadząca działalność gospodarczą musi mieć zezwolenie na gospodarowanie odpadami. W nim określone jest dokładnie ile produkują odpadów, gdzie je składają, kto je odbiera. Sposób i miejsce. Zgodnie z ustawą o odpadach art. 17 wytwórca odpadów zobowiązany jest do uzyskania pozwolenia na wytwarzanie odpadów, jeżeli wytwarza powyżej 1 tony odpadów niebezpiecznych rocznie lub powyżej 5 tys. ton rocznie odpadów innych niż niebezpieczne, uzyskania decyzji zatwierdzającej program gospodarki odpadami niebezpiecznymi, jeżeli wytwarza do 1 tony odpadów niebezpiecznych rocznie, przedłożenia informacji o wytwarzanych odpadach oraz o sposobach gospodarowania wytworzonymi odpadami, jeżeli wytwarza od 5 do 5 tysięcy ton rocznie odpadów innych niż niebezpieczne. Często zdarza się jednak, że prowadzona jest nieprawidłowa gospodarka odpadami wśród firm prywatnych i osób fizycznych - tłumaczy Anna Urbisz, naczelnik Wydziału Ekologii UM w Rydułtowach.
Ustawy i uchwały są niestety często martwe. Trudno jest bowiem chwycić kogoś na gorącym uczynku, udowodnić mu spalanie odpadów. Mamy prawo wejść na posesję i sprawdzić czy właściciel ma aktualną umowę z przedsiębiorstwem posiadającym stosowne zezwolenie albo rachunki za wywóz odpadów przez administrację składowiska. Korzystamy z tego prawa, to na razie jedyne które pomaga nam walczyć ze spalaniem odpadów - powiedział nam Krzysztof Mocarski ze Straży Miejskiej w Rydułtowach.
Jak pokazuje praktyka, niestety po to jest zakaz by go łamać. Tuż po zamknięciu biura Straży Miejskiej z kominów zaczyna ulatniać się znajomy dymek, w szczególności zaś w soboty i niedziele, kiedy ta nie pracuje, lub późną nocą. Dodatkowo ludzie nie palą tylko koszy na śmieci z plastikową zawartością, ale czytelnicy skarżą się także na uciążliwości zamieszkiwania przy zakładach fryzjerskich. Często właściciele przepuszczają przez kominy włosy ludzkie, co daje potworny fetor. Podobnie jest z hodowcami zwierząt gospodarskich lub futerkowych. Nie dość, że nie posiadają stosownych zezwoleń na hodowlę, bo ta według uchwały jest zabroniona na terenach posesji prywatnych mniejszych niż 800 m2 (chyba, że mają zgodę sąsiadów), to jeszcze spalają odchody, pióra i zdechłe zwierzęta w przydomowych piecach!
W uchwale Rady Miasta w sprawie: ustalenia zasad utrzymania czystości i porządku na terenie miasta jest ustalona częstotliwość, zasady i sposób usuwania odpadów. Ustalona jest następująca częstotliwość wywozu odpadów z nieruchomości: odpady gromadzone w pojemnikach - w miarę napełniania, lecz nie rzadziej niż raz w miesiącu dla pojemników o pojemności poniżej 1100 l (czyli tych, które w większości stoją na naszych podwórkach) oraz nie rzadziej niż raz na kwartał dla pojemników o pojemności równej i większej od 1100 l. Ustalony jest także wskaźnik nagromadzenia odpadów stałych dla mieszkańców i lokali użytkowych - wskazuje Anna Urbisz.
Tym właśnie wskaźnikiem odpowiednie służby powinny zająć się bardziej szczegółowo, bo niestety często firmy przedkładają rachunki na wywóz kosza raz w miesiącu, a de facto produkują tyle odpadów, że koniecznym byłby wywóz raz w tygodniu. Rachunek mają, reszta idzie do pieca, to stary wybieg.
W mojej rodzinnej miejscowości w Czechach codziennie, zwłaszcza latem kiedy problem się nasila, chodzą służy, odpowiednik polskiej straży miejskiej. Kiedy tylko zobaczą dym z komina, a zwłaszcza poczują woń wskazującą na spalanie plastików i innych odpadów, mogą wejść na posesję i ukarać mandatem - powiedział nam pan Marek, Czech, obecnie mieszkaniec Rydułtów.
Chętnie ukaramy „palaczy” mandatem, tylko niech nam pani pokaże odpowiedni artykuł, który pozwala nam sprawdzić co pali w piecu dana osoba - powiedziano nam w SM.
Urzędnicy z wydziałów ekologii też rozkładają ręce. Mogą dokonać kontroli, ale muszą poinformować o niej siedem dni wcześniej. Kto w takim wypadku pozostawi narzędzie na miejscu „zbrodni”?
Oj tak, warto powiedzieć to głośno. To faktycznie potencjalny przestępca. Przecież on powoli zatruwa moje dzieci. I nie mogę nic zrobić - mówił nam podenerwowany czytelnik. To ze mnie śmieją się, że jestem czubek, a on funduje moim dzieciom raka. I na takiego nie ma bata.
Kiedy o sprawie spalania plastików pisaliśmy w ubiegłym roku, urzędnicy ds. ekologii wyrażali nadzieję, że wprowadzenie rozporządzenia tzw. zapachowego jest kwestią czasu. A rozporządzenie miało wprowadzić rewolucję w sprawie spalania odpadów. Ustawa „Prawo ochrony środowiska” dział II ochrona powietrza art.86.1. mówi, że „Minister właściwy do spraw środowiska, w porozumieniu z ministrem właściwym do spraw zdrowia, określi, z zastrzeżeniem ust.3, w drodze rozporządzenia: dopuszczalne poziomy niektórych substancji w powietrzu, których nawet krótkotrwałe przekroczenie może powodować zagrożenie dla zdrowia ludzi, zróżnicowane dopuszczalne poziomy substancji w powietrzu, dopuszczalny poziom substancji zapachowych w powietrzu, dopuszczalną częstość przekraczania poziomu substancji zapachowych w powietrzu.” Niestety o rozporządzeniu ucichło, jak się jednak okazuje nawet po jego wprowadzeniu, wielkiej rewolucji nie ma co się spodziewać. Za nim bowiem powinno iść zwiększenie uprawnień dla Straży Miejskiej, bo inaczej nadal „spalacze” będą nam się śmiać w twarz i wyzywać od czubków, kiedy po raz setny poprosimy o niepalenie odpadów.
Czyli niczyje
Dziołcha dyć to tak piyknie grzeje. Długo ciepło trzimie, woda mom w mig nagrzoto - usłyszałam niegdyś zdanie zaradnego Ślązaka. W domu błysk, co sobotę podłogi umyte, meblościanka na glanc, a do pieca wrzuca co tylko się da, bo powietrze jest „państwowe”, czyli niczyje.
Po pierwsze trujemy się więc sami, czyli palimy odpadami w domach prywatnych. Argument, że tak jest taniej coraz bardziej topnieje, jak plastik w piecu, bo obecnie większość gmin i miast wywozi posegregowane odpady za darmo. A co wytwarzamy oprócz ciepełka w domu? Poprzez niewysokie kominy do naszych płuc trafiają dziesiątki bardzo szkodliwych, drażniących, nawet powodujących choroby nowotworowe związków chemicznych. „Stosowane urządzenia grzewcze są nieefektywne, kominy spalinowe są niskie i technicznie niesprawne, spalany węgiel - złej jakości. W konsekwencji, wiele trujących części lotnych, zawartych w spalanym węglu (smoły, popioły, toksyczne gazy, będące w 30% składnikami węgla) nie są spalane, lecz uwalniane bezpośrednio do atmosfery. Przekroczone są dopuszczalne stężenia tlenków azotu, pyłu i benzoa-pirenu, a wskaźniki dla dwutlenku siarki i tlenku węgla są wysokie (na granicy stężeń dopuszczalnych)” - napisano w Planach Rozwoju Lokalnego dla miasta Pszów i Rydułtowy. Do tego fundujemy sobie inne mieszanki, które powstają już nie ze spalania węgla ale odpadów. To dioksyny i furany, związki 10.000 razy bardziej trujące niż cyjanek potasu.
Rozkładają ręce
Dla wielu przerażające fakty (dane w ramce) nie wystarczą. Pani, na nich już prośba nie wystarczy tylko prawo, niestety kulawe. Kilka razy wzywałem Straż Miasta. Upomnieli, poskutkowało, niestety na chwilę. Obok mnie mieszka właściciel firmy z oknami, który notorycznie przywozi do domu folie z okien i pali tym przez cały rok. Dzieci z bólem oczu przylatują do domu, bo tak szczypie - skarżył się jeden z czytelników.
Urzędnicy, strażnicy często bezradnie rozkładają ręce. Są ustawy, w których dokładnie pisze co należy robić z odpadami. Każda firma prowadząca działalność gospodarczą musi mieć zezwolenie na gospodarowanie odpadami. W nim określone jest dokładnie ile produkują odpadów, gdzie je składają, kto je odbiera. Sposób i miejsce. Zgodnie z ustawą o odpadach art. 17 wytwórca odpadów zobowiązany jest do uzyskania pozwolenia na wytwarzanie odpadów, jeżeli wytwarza powyżej 1 tony odpadów niebezpiecznych rocznie lub powyżej 5 tys. ton rocznie odpadów innych niż niebezpieczne, uzyskania decyzji zatwierdzającej program gospodarki odpadami niebezpiecznymi, jeżeli wytwarza do 1 tony odpadów niebezpiecznych rocznie, przedłożenia informacji o wytwarzanych odpadach oraz o sposobach gospodarowania wytworzonymi odpadami, jeżeli wytwarza od 5 do 5 tysięcy ton rocznie odpadów innych niż niebezpieczne. Często zdarza się jednak, że prowadzona jest nieprawidłowa gospodarka odpadami wśród firm prywatnych i osób fizycznych - tłumaczy Anna Urbisz, naczelnik Wydziału Ekologii UM w Rydułtowach.
Ustawy i uchwały są niestety często martwe. Trudno jest bowiem chwycić kogoś na gorącym uczynku, udowodnić mu spalanie odpadów. Mamy prawo wejść na posesję i sprawdzić czy właściciel ma aktualną umowę z przedsiębiorstwem posiadającym stosowne zezwolenie albo rachunki za wywóz odpadów przez administrację składowiska. Korzystamy z tego prawa, to na razie jedyne które pomaga nam walczyć ze spalaniem odpadów - powiedział nam Krzysztof Mocarski ze Straży Miejskiej w Rydułtowach.
Jak pokazuje praktyka, niestety po to jest zakaz by go łamać. Tuż po zamknięciu biura Straży Miejskiej z kominów zaczyna ulatniać się znajomy dymek, w szczególności zaś w soboty i niedziele, kiedy ta nie pracuje, lub późną nocą. Dodatkowo ludzie nie palą tylko koszy na śmieci z plastikową zawartością, ale czytelnicy skarżą się także na uciążliwości zamieszkiwania przy zakładach fryzjerskich. Często właściciele przepuszczają przez kominy włosy ludzkie, co daje potworny fetor. Podobnie jest z hodowcami zwierząt gospodarskich lub futerkowych. Nie dość, że nie posiadają stosownych zezwoleń na hodowlę, bo ta według uchwały jest zabroniona na terenach posesji prywatnych mniejszych niż 800 m2 (chyba, że mają zgodę sąsiadów), to jeszcze spalają odchody, pióra i zdechłe zwierzęta w przydomowych piecach!
W uchwale Rady Miasta w sprawie: ustalenia zasad utrzymania czystości i porządku na terenie miasta jest ustalona częstotliwość, zasady i sposób usuwania odpadów. Ustalona jest następująca częstotliwość wywozu odpadów z nieruchomości: odpady gromadzone w pojemnikach - w miarę napełniania, lecz nie rzadziej niż raz w miesiącu dla pojemników o pojemności poniżej 1100 l (czyli tych, które w większości stoją na naszych podwórkach) oraz nie rzadziej niż raz na kwartał dla pojemników o pojemności równej i większej od 1100 l. Ustalony jest także wskaźnik nagromadzenia odpadów stałych dla mieszkańców i lokali użytkowych - wskazuje Anna Urbisz.
Tym właśnie wskaźnikiem odpowiednie służby powinny zająć się bardziej szczegółowo, bo niestety często firmy przedkładają rachunki na wywóz kosza raz w miesiącu, a de facto produkują tyle odpadów, że koniecznym byłby wywóz raz w tygodniu. Rachunek mają, reszta idzie do pieca, to stary wybieg.
W mojej rodzinnej miejscowości w Czechach codziennie, zwłaszcza latem kiedy problem się nasila, chodzą służy, odpowiednik polskiej straży miejskiej. Kiedy tylko zobaczą dym z komina, a zwłaszcza poczują woń wskazującą na spalanie plastików i innych odpadów, mogą wejść na posesję i ukarać mandatem - powiedział nam pan Marek, Czech, obecnie mieszkaniec Rydułtów.
Chętnie ukaramy „palaczy” mandatem, tylko niech nam pani pokaże odpowiedni artykuł, który pozwala nam sprawdzić co pali w piecu dana osoba - powiedziano nam w SM.
Urzędnicy z wydziałów ekologii też rozkładają ręce. Mogą dokonać kontroli, ale muszą poinformować o niej siedem dni wcześniej. Kto w takim wypadku pozostawi narzędzie na miejscu „zbrodni”?
Oj tak, warto powiedzieć to głośno. To faktycznie potencjalny przestępca. Przecież on powoli zatruwa moje dzieci. I nie mogę nic zrobić - mówił nam podenerwowany czytelnik. To ze mnie śmieją się, że jestem czubek, a on funduje moim dzieciom raka. I na takiego nie ma bata.
Paląc butelki, folie, skaj, izolacje przewodów elektrycznych, wykładziny podłogowe wytwarzamy CHLOROWODÓR HCL, który tworzy z parą wodną KWAS SOLNY. Z palenia pianki poliuretanowej PU (pianki tapicerskie, spody butów, myjki) wytworzy się CYJANOWODÓR tworzący z wodą KWAS PRUSKI, jedną z najsilniejszych trucizn. Przy spalaniu odpadów stolarskich, płyt paździerzowych, laminatów, powstaje m.in. rakotwórczy FORMALDEHYD. W trakcie spalania różnych śmieci i odpadów, także odpadów gumowych wytwarza się bardzo rakotwórczy ALFA-BENZO-PIREN. Gdy spalamy wyroby z polistyrenu PS (kubeczki po margarynie, jogurtach itp.) powstaje trujący STYREN. Dioksyny opadają na glebę, pola uprawne i wodę, przedostają się do sieci wodnej i do łańcucha pokarmowego. Ponad 90% dioksyn przenika do naszego organizmu z pożywieniem, głównie produktów mięsnych, mleczarskich i ryb. Jednak ludzie żyjący w pobliżu źródeł emisji dioksyn powinni wiedzieć, że już samo wdychanie skażonych cząsteczek tych związków może spowodować łańcuch chorób: nowotworowych, uszkadzających system odpornościowy. Prawdopodobnie dioksyny mogą mieć także wpływ na zapadalność na cukrzycę. U dzieci uszkadza się trwale system immunologiczny (odpornościowy) z powodu zmian w grasicy. Dorośli cierpią na osłabienie zdolności rozrodczych, bezpłodność. Częste są poronienia oraz uszkodzenia płodu. Dioksyny kumulują się w organizmie! Wdychane nawet w niewielkich ilościach z czasem powodować mogą nowotwory złośliwe pęcherzyka żółciowego i przewodów żółciowych oraz białaczki. Te dane są zatrważające, ale potwierdzone badaniami. Z raportu Państwowej Inspekcji Ochrony Środowiska z 1994 roku: „Działanie dioksyn polega głównie na powolnym, ale bardzo skutecznym uszkadzaniu narządów wewnętrznych, takich jak wątroba, płuca, nerki, rdzeń kręgowy i kora mózgowa. Skutki tych uszkodzeń nierzadko pojawiają się dopiero po kilku lub kilkunastu latach od przyjmowania nawet niewielkich dawek takich trucizn. W mniejszych dawkach dioksyny powodują zmiany na skórze w postaci uporczywego trądziku chlorowego, utratę łaknienia i masy ciała, nudności i wymioty, bóle mięśniowe, nadpobudliwość, nietolerancję zimna.”
Aleksandra Matuszczyk - Kotulska