Mistrzowie kierownicy
Jakub Kozielski i Jarosław Hełmiński ukończyli sześć wymaganych rajdów i zdobyli komplet punktów potrzebnych do uzyskania licencji. Być może już niebawem wystartują w profesjonalnym rajdzie pucharowym Polskiego Związku Motorowego.
Spełniło się marzenie Kuby Kozielskiego z Radlina i Jarka Heł-mińskiego z Wodzisławia. W krótkim okresie czasu ukończyli wymaganych sześć rajdów i uzbierali komplet punktów potrzebnych do uzyskania licencji. Teraz jeszcze czeka ich tylko egzamin teoretyczny, badania i wszystkie profesjonalne zawody stoją przed nimi otworem. Aż trudno sobie wyobrazić, że jeszcze niedawno Kuba wyruszał na pierwsze rajdy...małym tico od swojej mamy. Teraz radlińscy kierowcy mają przystosowanego do wymogów rajdowych forda fiestę i wygrywają w swojej kategorii wyścig za wyścigiem. Wszystko wskazuje na to, że jeszcze nieraz usłyszymy o ich kolejnych sukcesach.
Auto starsze od kierowcy
A wszystko zaczęło się kilka lat temu od motorów. Jakub wspomina, że spędzał wraz z rodzicami każde wakacje w domku letniskowym w górach. Tam z kolegami poskładał pierwszą maszynę, na której próbował jeździć po polach. Dokładnie osiem lat temu odezwała się w nim prawdziwa pasja. Jechałem właśnie na weekend w góry też z rodzicami. Po drodze natknęliśmy się na trasę zamkniętą dla uczestników rajdu. Kiedy zobaczyłem na drodze pierwsze załogi, poczułem, że krew żywiej mi krąży i już wiedziałem, że chcę tego spróbować - opowiada Kuba. Nie poprzestał jednak na marzeniach i nie czekał na sprzyjające warunki. Dwa razy pożyczył od mamy tico i wystartował w tak zwanych rajdach popularnych, gdzie nie są wymagane specjalne samochody. Musiałem jednak poszukać sobie innego pojazdu, gdyż mamine auto bardzo cierpiało podczas tych zawodów - mówi zapaleniec. Do swojej pasji Kuba przekonał swojego kolegę, Jarka Hełmińskiego. Razem postarali się o pierwszy odpowiedni na taką trasę samochód. Było to oryginalne auto dość rzadkiej marki Audi 50. Pochodziło ze Szwajcarii i było starsze od samych kierowców, bo miało wówczas dwadzieścia pięć lat! Zapłaciliśmy za niego raptem 1300 złotych, a włożyliśmy 8 tys. złotych - mówią rajdowcy. Żeby stare audi przerobić na wóz rajdowy, potrzeba było na to aż 1,5 roku harówki. W przydomowym garażu pasjonaci spędzali każdą wolną chwilę. Pomagali im koledzy. Na tym samochodzie poznawaliśmy mechanikę od podstaw - mówią dzisiaj Jakub i Jarek. Ze względów oszczędnościowych wszystko, poza blacharką i włożeniem silnika z volkswagena golfa 1600, zrobiliśmy sami - dodają. Zrobionym przez siebie audi Jarek i Kuba od razu wystartowali w rundzie Pucharu Polski Kierowców Amatorów. Jednak już na trasie okazało się, że muszą najpierw trochę potrenować. Takie były początki.
Sto pięćdziesiąt na liczniku
80 km/H na liczniku, 90, 100... Wskazówka szybkościomierza idzie w górę, a wraz z nią wzrasta poziom adrenaliny i serce szybciej bije. Jakub jest bardzo dobrym kierowcą. Opanowany, ma doskonałe wyczucie drogi i samochodu. Z kolei Jarek Hełmiński lepiej się czuje w roli pilota. Podczas rajdu jest mózgiem wyprawy. Analizuje trasę, robi notatki, naprowadza kierowcę krótkimi dyspozycjami. Obaj znają się jeszcze z czasów liceum, obaj pracują obecnie w firmie developerskiej i dzielą jedną pasję. Poświęcają jej każdą wolną chwilę. Jarosław Hełmiński jest specjalistą od public relation. Ma 25 lat i mieszka w wodzisławskiej dzielnicy Radlin II. O rok młodszy od niego Jakub jest radlinianinem. Zna dobrze język niemiecki, studiuje mechanikę i budowę maszyn w Bielsku-Białej. Dzisiaj wspominają, że po pierwszym starcie w Pucharze Polski amatorów, wybrali się do Gliwic na towarzyską imprezę, organizowaną przez sekcję sportowo - samochodową, założoną i prowadzoną przez studentów Politechniki Śląskiej. Kierowcom z Radlina poszło wówczas całkiem dobrze. Za trzecim razem walczyli już o punkty do licencji. W maju ubiegłego roku wystartowali w rajdzie KJS (Konkursowa Jazda Samochodem) w Gliwicach i zdobyli drugie miejsce w swojej klasie. Ten pierwszy sukces dodał im skrzydeł, więc jeszcze w tym samym miesiącu pojechali na rajd do Czechowic-Dziedzic. Ale niestety, urwał nam się wtedy przegub i do domu wróciliśmy na holu - wspominają Jarek i Kuba.
Otwarta droga
Od niedawna mają już inne auto. Audi 50 zamienili na forda fiestę o pojemności 1,6 l. Ma rozbudowaną klatkę bezpieczeństwa, dużo lepsze zawieszenie i hamulce - mówi o samochodzie rajdowym Kuba. Startowali nim w Pucharze Polski Automobilklubów i Klubów, żeby dozbierać wymaganą liczbę punktów do licencji. Po trzech pechowych startach (dwie awarie), czwarta runda we Wrocławiu była ostatnią szansą do włączenia się do walki o tytuł. Niestety na kilka dni przedtem, na rajdzie studenckim w Gliwicach, poważej awarii uległ nam silnik i postanowiliśmy zmienić plany. Podjęliśmy szybką decyzję, że w celach treningowych będziemy uczestniczyć w jak największej liczbie rajdów, organizowanych w okolicy. Pomyśleliśmy, że przy okazji może nam się uda zająć czołowe miejsce w mistrzostwach okręgu katowickiego - mówi Kuba. Jak na razie idzie im rewelacyjnie, w swojej kategorii zwyciężyli w kilku zawodach pod rząd, jak również raz udało się im zwyciężyć w klasyfikacji generalnej. Kuba bierze też osobno udział w Mistrzostwach Tychów. W roli pilota towarzyszy mu jego dziewczyna, Agnieszka Szczotok. Nasze marzenia nie spełniłyby się bez pomocy wielu ludzi, a także obecnego sponsora, któremu chcieliśmy serdecznie podziękować - mówią rajdowcy. Teraz marzą o starcie w profesjonalnych zawodach Pucharu Polskiego Związku Motorowego. I pewnie niebawem uda im się tego dokonać, dzięki swojej pasji i wierze we własne siły.
Iza Salamon
Auto starsze od kierowcy
A wszystko zaczęło się kilka lat temu od motorów. Jakub wspomina, że spędzał wraz z rodzicami każde wakacje w domku letniskowym w górach. Tam z kolegami poskładał pierwszą maszynę, na której próbował jeździć po polach. Dokładnie osiem lat temu odezwała się w nim prawdziwa pasja. Jechałem właśnie na weekend w góry też z rodzicami. Po drodze natknęliśmy się na trasę zamkniętą dla uczestników rajdu. Kiedy zobaczyłem na drodze pierwsze załogi, poczułem, że krew żywiej mi krąży i już wiedziałem, że chcę tego spróbować - opowiada Kuba. Nie poprzestał jednak na marzeniach i nie czekał na sprzyjające warunki. Dwa razy pożyczył od mamy tico i wystartował w tak zwanych rajdach popularnych, gdzie nie są wymagane specjalne samochody. Musiałem jednak poszukać sobie innego pojazdu, gdyż mamine auto bardzo cierpiało podczas tych zawodów - mówi zapaleniec. Do swojej pasji Kuba przekonał swojego kolegę, Jarka Hełmińskiego. Razem postarali się o pierwszy odpowiedni na taką trasę samochód. Było to oryginalne auto dość rzadkiej marki Audi 50. Pochodziło ze Szwajcarii i było starsze od samych kierowców, bo miało wówczas dwadzieścia pięć lat! Zapłaciliśmy za niego raptem 1300 złotych, a włożyliśmy 8 tys. złotych - mówią rajdowcy. Żeby stare audi przerobić na wóz rajdowy, potrzeba było na to aż 1,5 roku harówki. W przydomowym garażu pasjonaci spędzali każdą wolną chwilę. Pomagali im koledzy. Na tym samochodzie poznawaliśmy mechanikę od podstaw - mówią dzisiaj Jakub i Jarek. Ze względów oszczędnościowych wszystko, poza blacharką i włożeniem silnika z volkswagena golfa 1600, zrobiliśmy sami - dodają. Zrobionym przez siebie audi Jarek i Kuba od razu wystartowali w rundzie Pucharu Polski Kierowców Amatorów. Jednak już na trasie okazało się, że muszą najpierw trochę potrenować. Takie były początki.
Sto pięćdziesiąt na liczniku
80 km/H na liczniku, 90, 100... Wskazówka szybkościomierza idzie w górę, a wraz z nią wzrasta poziom adrenaliny i serce szybciej bije. Jakub jest bardzo dobrym kierowcą. Opanowany, ma doskonałe wyczucie drogi i samochodu. Z kolei Jarek Hełmiński lepiej się czuje w roli pilota. Podczas rajdu jest mózgiem wyprawy. Analizuje trasę, robi notatki, naprowadza kierowcę krótkimi dyspozycjami. Obaj znają się jeszcze z czasów liceum, obaj pracują obecnie w firmie developerskiej i dzielą jedną pasję. Poświęcają jej każdą wolną chwilę. Jarosław Hełmiński jest specjalistą od public relation. Ma 25 lat i mieszka w wodzisławskiej dzielnicy Radlin II. O rok młodszy od niego Jakub jest radlinianinem. Zna dobrze język niemiecki, studiuje mechanikę i budowę maszyn w Bielsku-Białej. Dzisiaj wspominają, że po pierwszym starcie w Pucharze Polski amatorów, wybrali się do Gliwic na towarzyską imprezę, organizowaną przez sekcję sportowo - samochodową, założoną i prowadzoną przez studentów Politechniki Śląskiej. Kierowcom z Radlina poszło wówczas całkiem dobrze. Za trzecim razem walczyli już o punkty do licencji. W maju ubiegłego roku wystartowali w rajdzie KJS (Konkursowa Jazda Samochodem) w Gliwicach i zdobyli drugie miejsce w swojej klasie. Ten pierwszy sukces dodał im skrzydeł, więc jeszcze w tym samym miesiącu pojechali na rajd do Czechowic-Dziedzic. Ale niestety, urwał nam się wtedy przegub i do domu wróciliśmy na holu - wspominają Jarek i Kuba.
Otwarta droga
Od niedawna mają już inne auto. Audi 50 zamienili na forda fiestę o pojemności 1,6 l. Ma rozbudowaną klatkę bezpieczeństwa, dużo lepsze zawieszenie i hamulce - mówi o samochodzie rajdowym Kuba. Startowali nim w Pucharze Polski Automobilklubów i Klubów, żeby dozbierać wymaganą liczbę punktów do licencji. Po trzech pechowych startach (dwie awarie), czwarta runda we Wrocławiu była ostatnią szansą do włączenia się do walki o tytuł. Niestety na kilka dni przedtem, na rajdzie studenckim w Gliwicach, poważej awarii uległ nam silnik i postanowiliśmy zmienić plany. Podjęliśmy szybką decyzję, że w celach treningowych będziemy uczestniczyć w jak największej liczbie rajdów, organizowanych w okolicy. Pomyśleliśmy, że przy okazji może nam się uda zająć czołowe miejsce w mistrzostwach okręgu katowickiego - mówi Kuba. Jak na razie idzie im rewelacyjnie, w swojej kategorii zwyciężyli w kilku zawodach pod rząd, jak również raz udało się im zwyciężyć w klasyfikacji generalnej. Kuba bierze też osobno udział w Mistrzostwach Tychów. W roli pilota towarzyszy mu jego dziewczyna, Agnieszka Szczotok. Nasze marzenia nie spełniłyby się bez pomocy wielu ludzi, a także obecnego sponsora, któremu chcieliśmy serdecznie podziękować - mówią rajdowcy. Teraz marzą o starcie w profesjonalnych zawodach Pucharu Polskiego Związku Motorowego. I pewnie niebawem uda im się tego dokonać, dzięki swojej pasji i wierze we własne siły.
Iza Salamon