Boże chroń nasze miasto
W Rydułtowach powstał nieoficjalny Komitet Obrony Rydułtów. Kilkoro ludzi głosi poglądy, które są bliskie wszystkim rydułtowikom. Oficjalne wystąpienie KOR-u na sesji wywołało jednak ostry sprzeciw kopalni i mieszane odczucia wśród radnych.
Ja nie chcę zamykać kopalni! Nie spodziewałem się nawet, że moje wystąpienie będzie miało taki odzew - broni się Jacek Glacel, przedstawiciel Komitetu Obrony Rydułtów. Z wykształcenia jest prawnikiem, w ostatnich wyborach startował na burmistrza. Na ostatniej sesji rady miasta odczytał wys-tąpienie przygotowane przez nieformalną grupę osób. „Celem działania naszego komitetu jest ochrona zdrowia i mienia mieszkańców naszego miasta oraz pracowników KWK Rydułtowy- Anna przed barbarzyńskimi metodami eksploatacji węgla - „na zawał” oraz ujemnymi wpływami na zdrowie odpadów hałdy w Rydułtowach i w Pszowie” - tak rozpoczyna się list przekazany na ręce przewodniczącego Rady Miejskiej. Poglądy, które głosi komitet są słuszne, ale styl tego pisma budzi niesmak - oceniali później rydułtowscy radni.
Codziennie trzęsie się ziemia w Rydułtowach. Nikt jednak nie wie, jak temu skutecznie zapobiec. Mieszkańcy mają tego dość i próbują działać na własną rękę. Nie chcemy jednak tworzyć jakiejś organizacji do walki z kopalnią. Broń Boże nie chcemy doprowadzać do zam-knięcia tego zakładu pracy czy działać na jego szkodę, bo wiemy, czym to grozi. Chcemy jednak zwrócić uwagę na to, co się dzieje. Z powodu tych wstrząsów cierpi całe nasze miasto i nie widać końca szkód. Dlatego powołaliśmy komitet społeczny, żeby m.in. poprzeć radnych w ich działaniach - mówi Jacek Glacel.
Dodaje, że nikt w mieście nie mówi otwarcie o szkodliwym działaniu hałdy i psychicznych skutkach tąpnięć, które budzą nieraz ludzi w nocy. Dzieci płaczą ze strachu, ludziom podwyższa się ciśnienie - wyliczają skutki wstrząsów członkowie KOR-u. Podejrzewają, że ktoś narusza prawo górnicze. Nie są jednak przygotowani na walkę, raczej na współpracę.
Chcieliśmy podjąć taką współ-pracę z radą, niestety nasze intencje zostały źle odebrane - tłumaczy Jacek Glacel. Sam absolutnie nie zamierza walczyć z wiatrakami. Martwi się przede wszystkim o swoją rodzinę, a za wystąpienie na sesji już mu się oberwało w jego zakładzie pracy. Nie chcę narażać na szwank dobrego imienia zakładu. Martwię się też o moją rodzinę, żebyśmy mieli z czego żyć. Dlatego chciałbym zdementować wszystkie plotki na temat KOR-u. Mieliśmy dobre intencje i wystąpiliśmy w słusznej sprawie, ale nie będziemy robili niczego na siłę - dodaje Jacek Glacel.
Iza Salamon