I po smrodzie
Wszystko wskazuje na to, że kolektor pomiędzy Radlinem i Wodzisławiem zostanie oddany do użytku. Oba miasta oraz wykonawca robót doszli do porozumienia. Z tego wynika, że już niebawem znikną smrody, które od dawna nie dają spokoju ludziom mieszkającym w tym rejonie.
Od ponad pół roku gotowy jest kolektor, którym mogłyby płynąć ścieki z Radlina na oczyszczalnię Karkoszka. Mogłyby, ale nie płyną, gdyż nie zostały załatwione konieczne formalności.
Kolektor był budowany na podstawie porozumienia między Radlinem a Wodzisławiem, koszty inwestycji zostały podzielone pomiędzy oba miasta. W sprawie rozliczeń dochodziło zresztą do sporów związanych z pozyskaniem przez Wodzisław dotacji na ten kolektor. Budowa została zakończona jesienią, ale do dziś nie ma pozwolenia na użytkowanie. Kolejny odcinek kolektora między Radlinem a Wodzisławiem budowało Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji. Został on zakończony później, ale jest już dopuszczony do użytkowania, co jest kolejnym paradoksem. Miesiące mijają a ścieki z Radlina zamiast płynąć na oczyszczalnię w Karkoszce nadal trafiają do Leśnicy. Wiceprezydent Wodzisławia Jan Zemło tłumaczył, że brakowało dokumentacji geodezyjnej, której nie przekazał wykonawca kolektora. Miasto wysyłało kolejne pisma ponaglające, ale nic nie wskórało. Spór dotyczył zapłaty za roboty dodatkowe, których domagał się wykonawca. Chodzi o to, że na mapach przekazanych firmie były inne rzędne niż w rzeczywistości. Konieczne więc było wykonywanie głębszych wykopów i studzienek. Władze Wodzisławia stały na stanowisku, że skoro wykonawca nie zgłosił konieczności robót dodatkowych przed ich wykonaniem to zapłata mu się nie należy. Władze Radlina w tym sporze nie zajmowały stanowiska. W końcu doszło do spotkania.
W okolicach stacji diagnostycznej przy ul. Rybnickiej teren został nadsypany i trzeba było głębiej kopać i dać głębsze studzienki, stąd wyższe koszty – mówi wiceburmistrz Radlina Piotr Śmieja. O zgodę na roboty dodatkowe nikt nas nie pytał. Ale jeśli ich wykonanie było zasadne to powinny być zapłacone.
Nie ma rozbieżności w kwestii, że te roboty były konieczne – mówi wiceprezydent Zemło. Ale nie zostały wcześniej uzgodnione i wpisane do dziennika budowy. Dopiero po wykonaniu pomiary to wykazały. Podczas spotkania doszło do porozumienia Wodzisławia, Radlina i wykonawcy kolektora. Prezydent je zaakceptował, ale muszą się jeszcze wypowiedzieć radcy prawni. Aneks jest przygotowany. Nie będzie już przeszkód, by kolektor został oddany do użytku, jeśli wykonawca dostarczy konieczną dokumentację geodezyjną. Zależy nam, żeby to nastąpiło jak najszybciej.
Z tego wynika, że ciągnąca się od miesięcy sprawa zostanie wreszcie załatwiona i znikną smrody na granicy Radlina i Wodzisławia. Można tylko zapytać, dlaczego dojście do porozumienia musiało trwać tak długo.
(jak)