Ciemno wszędzie
Maluchy boją się same pokonywać ten niedługi odcinek, który tonie w ciemnościach i jest niebezpieczny. Problem braku latarni mieszkańcy zgłaszali w rydułtowskim magistracie już dwa lata temu. Najpierw dostali na piśmie odpowiedź, że budowa zostanie uwzględniona w budżecie na 2006 rok. Kiedy po 12 miesiącach cierpliwego oczekiwania inwestycja nie doszła do skutku, znowu interweniowali.
– Wysłałem kolejne pismo z zapytaniem o to, kiedy w końcu staną obiecane latarnie. Niestety otrzymałem odpowiedź, że ta droga należy do prywatnego właściciela i miasto nic z tym zrobić nie może – mówi Mariusz Różański. – Moja dziesięcioletnia córka wiele razy, wracając rano z kościoła czy wieczorem ze szkoły, dzwoniła, żeby po nią wyjść. Urząd Miasta jest chyba głuchy na nasze prośby. Jeśli mam kojarzyć swoją przyszłość z tym miastem, to żądam przynajmniej bezpieczeństwa dla moich dzieci. Niczego szczególnego się nie domagam. Chcę tylko aby postawili tam latarnie – dodaje mężczyzna.
Wygląda jednak na to, że jeszcze długo włodarze nie będą mogli zmienić tego stanu rzeczy. Ten odcinek faktycznie należy do prywatnego właściciela.
– Niestety sytuacja na razie jest patowa. Zresztą nie tylko w tym wypadku, bo takich dróg jest wiele. Właściciele czekają, aby miasto je odkupiło a potem wykładało jeszcze pieniądze na ich remont. To stawianie nas pod ścianą. Idealnie byłoby gdyby zechcieli przekazać nam te drogi, a my dopiero wtedy moglibyśmy w nie inwestować – tłumaczy Kornelia Newy, burmistrz miasta.
W najbliższym czasie ma się odbyć spotkanie w sprawie uporządkowania oświetlenia w mieście. Dopiero po nim zostanie ustalony plan dalszego działania.
Justyna Pasierb