„Gdzie są te fajfy?” - Artystyczna Rodzinka Seniorów Nie Dejmy Sie
WODZISŁAW ŚL. Prezentujemy trzeci artykuł o grupach Amatorskiego Ruchu Artystycznego w Wodzisławiu. Ten jednak będzie o tyle wyjątkowy, że skupimy się na innej grupie wiekowej, a mianowicie na naszych seniorach! Panie i Panowie, zapraszamy na historię Artystycznej Rodzinki Seniorów Nie Dejmy Sie!
Sam ruch zaczął funkcjonować pod nazwą Stowarzyszenie Muzyków w roku 1977, przy PKP w Wodzisławiu Śląskim. Założony został przez Jana i Amelię Pojdów oraz Herberta i Józefę Blachów. Spotykali się po pracy, żeby pośpiewać, pobawić się. W roku 1981 poprosili panią Irenę Sauer, by poprowadziła zespół. Wtedy też zmienił on nazwę na Nie Dejmy Sie. Od niedawna grupą zarządza pan Łucjan Bańczyk.
Obecnie zespół zrzesza najróżniejszych seniorów z terenu naszego powiatu. Wielu z nich było samotnych, straciło bliskich, a Rodzinka Seniorów pozwoliła im odżyć i na nowo wyjść do ludzi. Na ten moment najmłodszą członkinią zespołu jest pani Anielka (68 lat), a najstarszym członkiem jest pan Karol (88 lat).
Co grają? Jak za starych dobrych lat: pieśni ludowe, szlagiery, folk – innymi słowy przeboje lat 60-tych, 70-tych i 80-tych. Jednak to nie wszystko, bo w ich wykonaniu usłyszymy również utwory skomponowane przez ich dawną mentorkę, panią Irenę Sauer. Do dyspozycji mają perkusję, gitarę i akordeon, a także chórek pięknych głosów, więc jest na czym pracować. - Henryk Mańka, który przez lata był kapelmistrzem zespołu Vladislavia, po przejściu na emeryturę zasilił szeregi zespołu Nie Dejmy Się. Ma on ukończone studia muzyczne na kontrabasie, a w naszym zespole gra na akordeonie, a także pełni rolę kapelmistrza, aranżując utwory m.in. odziedziczone po pani Irenie Sauer. Henio to muzyczny filar naszej grupy – podkreśla Łucjan Bańczyk.
Nie tylko muzyka
Ale zespół to nie tylko próby i spotkania raz w tygodniu. Oni oferują o wiele więcej. - Dwa lata temu graliśmy około 19 koncertów w skali roku. Dodatkowo odbyło się dziesięć spotkań o charakterze Karczmy Piwnej, podczas których różne grupy folkowe (Nie Dejmy Sie, Kokoszyczanki, itd.) gromadziły się, by spędzić wieczór, jak za dawnych lat - było piwo, była golonka i były śpiewniki - wspomina pan Łucjan. Na pierwsze spotkanie zawitało około 70 osób, na następnych było już 150.
Karczma Piwna tak się spodobała, że nie obeszło się bez kontynuacji. Takie spotkania prowadzone są dalej pod nazwą Biesiady Śląskie. Pierwsza miała miejsce w grudniu ubiegłego roku, następna jest już w planach! Odbędzie się w Starej Stodole w Wodzisławiu przy ul. Syrokomli. To nie jedyne planowane wydarzenie. Chcą więcej występów na świeżym powietrzu, więc w okolicach maja można wypatrywać ich w parku w Wodzisławiu. Pograją i pośpiewają dla wszystkich, którzy będą chcieli posłuchać lub dołączyć do wspólnego śpiewania.
Świetlica na os. Piastów
Mają też klub, będący owocem walki z pandemią. - Usłyszeliśmy, że nie możemy uczęszczać na zajęcia do WCK – wspomina te niepomyślne czasy. Po kilku miesiącach przerwy wszyscy mieli dość siedzenia w domu - koleżanki i koledzy z zespołu dzwonili i mówili „Rób coś!” - I zrobił! Dogadał się z zarządem spółdzielni mieszkaniowej ROW i niedługo później wydzierżawili pomieszczenie po sklepie na Osiedlu Piastów. - W jeden dzień zjechaliśmy się tam, no i zaczęło się czyszczenie. Samodzielnie wyremontowaliśmy pomieszczenie. Jest tam kuchnia, jest ubikacja. Każdy coś wniósł. Tam zaczęli się bawić, grać i śpiewać. Oczywiście przestrzegali rygorów sanitarnych. Chcemy to zamienić w pełnoprawny klub dla rencistów i seniorów i do tego będziemy dążyć – zapewnia Łucjan Bańczyk.
A to dało początek kolejnym wspaniałym inicjatywom - Zrobiło się ciepło i słyszymy od mieszkańców, że chcą, żebyśmy zostali i tam dla nich grali. Odwiedzają nas dzieci z przedszkoli i ze żłobków. W podzięce mieszkańcom, że nas tam chcą, staramy się pograć na dworze, właśnie dla nich! - mówią seniorzy. Kilka występów na zewnątrz planują na czerwiec.
Każdy może przyjść
Tutaj należy wspomnieć, że nie jest to grupa hermetyczna. – Kto chce, przychodzi, kto chce, odchodzi – mówi pan Łucjan. Zespół wciąż poszukuje nowych członków. Więc, drogi Czytelniku, jeśli chcesz zostać częścią tej cudownej, pełnej dobrej energii grupy, nie czekaj, tylko przyjdź w dowolną środę (prócz świąt), między 10.00 a 13.00 i przekonaj się, że warto! Bo, przynajmniej zdaniem członków, zdecydowanie warto! - Zapraszamy! - mówi jedna z pań – Byłoby dobrze, gdyby nas było więcej – mówi inna – Ja przyszedłem tylko posłuchać, zostałem na następne 5 lat! - wspomina ze śmiechem gitarzysta zespołu, pan Karol. Może więc warto przyjść i posłuchać?
Magdalena Kubica